To ma być wersja halloweenowa, ale pewnie i tak nikt nie będzie się bał xD
W TYM ODCINKU DOWIECIE SIĘ:
Jaką decyzję podejmie Ala ? Czy zostawi swojego przyjaciela ? Czy zaufają Nicholasowi ? Jaką prawdę chowa Justin ?
- Ala? Mogę tu zostać ? - ponawia pytanie Puszek widząc brak reakcji.
- Co ? No ja.. Bo.. Ale czemu ?! - pyta Ala ze łzami w oczach.
- Ależ jemu będzie tu dobrze - powiedziała księżna głaskając kota.
- No prooooosze, zgódź się ! - błaga Puszek łasząc się o nogi Ali. Ta, w akcie desperacji , spojrzała na Iwonę, Nicholasa i..
- Iwona ? Tak właściwie to gdzie twój chłopak ? - zapytała szczęśliwa, że może zmienić temat.
- No kur** ! - powiedziała Iwona i pobiegła w tłum.
- Więc ? - pyta Puszek.
- Ech.. Dobra, ale obiecaj mi, że będziesz wysyłał mi kartki i dzwonił i pisał SMS i i..
- No już dobrze. Dzięki - powiedział Puszek przytulając się do Ali.
- A teraz może pomożemy Iwonie szukać Justina ? - zapytał Nick.
-
Nie, sama sobie poradzi. A my w tym czasie zabawmy się ! - krzyknęła
Ala. Niestety tutejsi ludzie mieli odmienne rozumienie słowa 'zabawa'.
Więc nie było muzyki i tańców. Wszyscy tylko siedzieli przy stole, pili
miód (tylko nikt nie mówił, że to alkohol! co jest nie tak z tymi
ludźmi?) i jedli surowe mięso. Gdy wybiła północ świat znowu zawirował.
Jednak widzieli to tylko nasi bohaterowie. W oddali słychać było dziwny
rechot, hukanie sów i cykanie świerszczy. Nagle znaleźli się w czarnym
lesie. Zza krzaków patrzyły się na nich przekrwione oczy. Nagle Ala
zauważyła, że stoi tylko obok Nicholasa.
- Gdzie Iwona i Justin ? - zapytała z obojętnością.
- Tu jestem.. - usłyszała głos koleżanki.
- A gdzie Justin ? - zapytała z troski.
-
Nie wiem ! - to powiedziawszy wybuchnęła płaczem (poryczała się, bo Justin zniknął? To chyba lepiej, że go nie ma? xD znaczy..nooo to bardzo straszne...). Po godzinie
pocieszania znaleźli duże drzewo i zasnęli pod nim. Rano, gdy się
obudzili, a raczej zostali obudzeni przez dziwne zwierze, które zaraz
uciekło, zobaczyli chrapiącego obok nich Justina. Ala rzuciła w niego
kamieniem. Iwona postanowiła nie odzywać się do niego. Bez słowa wstała,
pociągnęła za sobą Alę i Nicholasa i poszli w głąb lasu, zostawiając
otumanionego Justina z potworami. Po godzinie marszu usłyszeli sapanie
Justina. Szedł teraz obok nich. Widać, że chciał coś powiedzieć, ale bał
się spojrzenia jakim Ala obdarzała go co 5 sek.
- Mam tego dość ! - wybuchł w końcu. - powiecie mi o co tu chodzi ?!
Nicholas wziął Alę na bok i powiedział:
- Wiesz mogę sprawić, że znowu się do niego odezwie.
- Hmm.. No nie wiem - powiedziała Ala.
- Zaufaj mi.. - popatrzył wyczekująco ma dziewczynę.
-
No ja.. Dobra. - powiedziała z uśmiechem. Dało się zauważyć
nieprzyjemny błysk w oku Nicholasa. Ale Ala się tym nie przejęła.
Nicholas ruszył w stronę Justina, złapał go za koszulę i pociągnął w
krzaki. Iwona nadal miała poker face'a i szła dalej. Po przejściu 50 m
usiadł pod drzewem i zaczęła zbierać jagody. Tym czasem Nicholas
przyciskał Justina do drzewa.
- Powiedz prawdę ! - nalegał.
- Ale o co ci chodzi ?! - pyta Justin ledwo łapiąc oddech.
-
Tam w tej sali. Wiedziałem. Twój strach przed ciszą nocną, zniknięcie
na balu. Przyznaj się ! Jesteś wilkołakiem ! - Po tych słowach Justinowi
zrzedła mina.
- Ss..Skąd wiesz ? Przecież nie mogłeś tego wywnioskować ze strachu przed ciemnością i nieobecnością na potańcówce !.
-
Potańcówce ? Jest coś takiego ? - zapytał zbity z tropu Nick. - No
mniejsza z tym. Słuchaj, jestem wampirem, zapomniałeś ? Ja wiem WSZYSTKO
! - oznajmił z triumfem Nicholas (a ciekawe czy wie gdzie jest wioska
Smerfów...).
- No tak.. - powiedział przybity Justin.
- Musisz im powiedzieć. - Justinowi opadła szczęka.
- Co ale jak ? Niee.. - powiedział desperacko.
W
tym czasie Ala patrzyła na przybitą Iwonę, zbierającą jagódki. Nagle
wrócił Justin i Nicholas, którego twarz niczego nie zdradzała. Ala nie
mogła więc wywnioskować, czy przekonał Justina do powiedzenia prawdy.
Złapała go za rękę i popatrzyła na niego z nadzieją (ej oni ze sobą chodzą? co ja przegapiłam..?). Justin podszedł do
Iwony.
- Iwona..- zaczął, ale widać było, że to dla niego bardzo trudne.
Dziewczyna nic nie mówiła, tylko tępo wpatrywała się w twarz chłopaka.
-
Ja..-kontynuował Justin- Chciałem ci powiedzieć, że...że...przyjdź
jutro o północy pod stary dąb. Dowiesz się prawdy...- I pobiegł w głąb
lasu. Ala i Nicholas poszli na spacer. Kły i oczy chłopaka odbijały się
tajemniczo w świetle księżyca.
- Jak to jest być wampirem?- spytała cicho Ala.
-
Możesz się przekonać...- odpowiedział Nick z błyskiem w oku. W jego
głosie było słychać coś mrocznego, ale Ala się nie przestraszyła.
Chłopak wziął ją za rękę i poprowadził do ciemnej groty, która była
niedaleko....(aaaa...poszli grać w kółko i krzyżyk ^^)
Iwonę
obudziło śpiewanie ptaka. Stwierdziła, że musiała zasnąć, przejmując
się tajemniczym sekretem, który skrywa Justin. Zauważyła, że nigdzie nie
ma Nicholasa i Ali. Wstała, otrzepując ubranie i poszła ich szukać. Gdy
maszerowała przez leśne ścieżki, usłyszała, że coś szeleści w krzakach.
Podniosła z ziemi gałąź w razie niebezpieczeństwa i przygotowała się na
cios. Odgłosy były głośniejsze, Iwona zamachnęła gałęzią i uderzyła.
Zdziwiona stwierdziła, że to Ala. Iwona patrzyła jak jej koleżanka nawet
nie oberwała gałęzią tylko złapała ją tuż przed twarzą. Jej oczy były
bardzo jasno niebieskie. Iwona popatrzyła na Nicholasa.
- Czy ona..?
Ala się uśmiechnęła, ukazując wampirze kły.
-
Fajna sprawa co? Teraz słyszę każdy odgłos i bicie twojego
serca....-zamarła nasłuchując czegoś w oddali. Spojrzała znacząco na
Nicholasa. Ten skinął tylko głową i popchnął Iwonę, żeby szła przed
siebie. Bowiem odgłosy te dochodziły od chłopaka, który skrywał swą
tajemnicę przed całym światem i już niedługo miał ją odkryć przed
Iwoną...
- To.. Mamy ci potowarzyszyć ? - zapytała Ala kiedy jej koleżanka miała spotkać się z Justinem.
- Nie.. poradzę sobie. Bawcie się dobrze - powiedziała Iwona.
- A właśnie.. Puszek przysłał kartkę.. Chyba go odwiedzimy, co ? - zapytała Ala, z nadzieją, Nicholasa.
-
Ok. - powiedział i odeszli. Iwona tym czasem szła w stronę dziwnego
odgłosu. Podeszła do samotnie rosnącego dębu przy urwisku. Była pełnia
księżyca. Oparła się o drzewo i czekała. Nagle usłyszała czyjeś kroki z
tyłu. Ktoś złapał ją za ramię. Przestraszyła się, ale nie drgnęła. To ją
jeszcze bardziej przeraziło.
- Przepraszam. Przestraszyłem cię - usłyszała zmieszany głos Justina.
- Oh skąd. Więc.. Co chciałeś mi powiedzieć ? - zapytała z niepewnością.
-
Jaa.. Ale obiecaj, że się nie obrazisz i nie uciekniesz. Obiecaj,
proszę, obiecaj. - powiedział Justin, nadal stojąc nad dziewczyną.
-
Ale ja nie mogę tego obiecać. Słuchaj, o co w tym wszystkim chodzi ?! -
Iwona niemal krzyknęła, ale widząc, że to się nie skończy dopóki nie
obieca więc zmieniła zdanie. - No dobra. Obiecuję.
- Dobra. Więc ja.. Ja tak jakby jestem..
- Noo ? Kim jesteś ? - zapytała Iwona.
-
Bo widzisz ja jestem wilkołakiem.. - powiedział Justin i przerwał
czekając na reakcję dziewczyny. Ta jednak tylko podeszła na skraj
urwiska.
- Przepraszam, wydawało mi się, że powiedziałeś, że jesteś wilkołakiem..?
- Tak. Nie zdawało ci się. Jestem nim.
-
Ii... Co mam teraz zrobić ? Znaczy.. Jak to się stało ? - Iwona
podeszła do drzewa i usiadła pod nim. Justin przysiadł z drugiej strony
pnia. Chłopak zaczął jej opowiadać, że gdy koncertował w Ameryce
Południowej jakiś szaman voodoo rzucił na niego zły urok, bo ten nie
chciał zaśpiewać "Baby" unplugged. I od tego czasu, czyli jakiegoś roku,
co noc zmienia się w zwierze.
- Ale obiecaj, że NIKOMU tego nie powiesz. - powiedział Justin.
-
Słuchaj, to trochę za dużo obietnic, nie uważasz ? - zauważyła Iwona. -
No cóż.. Ale obiecuję. Czy teraz możesz mi się pokazać ? - Wstała.
Justin podszedł do niej. Iwona trochę się zmieszała, bo spodziewała się
czegoś gorszego. - Hej, nie jest tak źle - powiedziała i pogłaskała
Justina. Ten zatelepał łapą.
-
Ja mam już tego dość ! Czy nigdy nie mogę być normalny ?! - skierował
pytanie w przestrzeń. - Tyy.. Czekaj. Ten cały szaman mówił, że ten urok
można zdjąć.
- Serio ? Pamiętasz w jaki sposób ? - zapytała Iwona z nadzieją w głosie.
-
Hmm... Są dwa sposoby: Albo poświęcić w ofierze najważniejszą osobę w
życiu, albo, co jest trudniejsze, trzeba odprawić rytuał czarnej magii.
- To ja wolę to drugie.. - powiedziała cicho Iwona. - Sądzisz, że Nicholas będzie coś o tym wiedział ?
- To całkiem możliwe... To zapytamy go rano ?
-
Tak.. A teraz chodźmy już spać. - I położyli się pod dębem. Rano Ala i
Nicholas znaleźli ich, Justin opowiedział całą historię i zastanawiali
się jaki to może być rytuał.
-
Wiesz.. Znam jeden taki, ale jest bardzo niebezpieczny - powiedział i
popatrzył na twarze innych. - Wiedzę, że się nie boicie. Dobra. Polega
on na tym, że trzeba wziąć po kropli krwi osób wtajemniczonych i jednego
nic nieświadomego przechodnia. Jest to potrzebne, żeby jeden z bożków
voodoo pomógł nam zmyć czar z Justina. Krew jest ofiarą. Nieświadomy
człowiek musi być młody, głupi, a w dodatku nie może o niczym wiedzieć.
Trudność polega na tym, że krwi osoby nieświadomej potrzebujemy więcej.
Natomiast osoba najbliższą (będą szukać jego matki..?) zaczarowanemu
musi jeszcze wypowiedzieć zaklęcie i wrzucić 5 listków mięty, 4 szczypty
melisy i 10 gałązek lawendy, do krwi. Po ugotowaniu musimy wykopać
10-metrowy dół i wlać tam wszystko. Następnie zakopać i najbliższa osoba
będzie musiała mówić zaklęcie. Niestety jeśli pomyli choć jedno słowo,
skończy się to bardzo źle. A musicie wiedzieć, że zaklęcie musi być
wypowiedziane podczas pełni księżyca, bo inaczej nie zadziała. Wyraziłem
się jasno ? - zapytał Nicholas, ale widząc zdezorientowanie dziewczyn i
panikę Justina, natychmiast dodał - Nie martwcie się, będę nad
wszystkim czuwał. A teraz chodźmy, bo pełnia będzie jeszcze raz dziś w
nocy. (dwie pełnie pod rząd? to niby gdzie oni są?) - Tak więc poszli
szukając ziół. Najdłużej zajęło im szukanie nieświadomego człowieka. Po 2
godzinach koczowania w krzakach napotkali skaczącego karła w stroju
frytki, śpiewającego:
-
I przez tęczę będę skakał do póki słońca blask, i przez tęczę będę
skakał, bo chcę taak ! - W tej chwili Ala z Justinem rzucili się na
niego zaciągając w krzaki, a Iwona zawiązała mu oczy, usta, ręce i nogi.
I takiego zakneblowanego przyciągnęli do Nicholasa. Ten rozerwał strój
frytki. Wszyscy zatkali nosy, bo karzeł chyba nigdy nie zdejmował
"ubrania". Gdy nadeszła noc Nicholas zrobił nacięcie na ręce karła i
zbierał krew. Gdy płynu było już wystarczająco, wrzucili pół nagiego i
zakneblowanego ludka na przejeżdżający wóz. Następnie wyparzyli
narzędzie, wzięli po igle i zebrali kroplę krwi z palca wskazującego.
Podpalili drewno, postawili garnek i dodali zioła.
-
O byłbym zapomniał. - powiedział Nicholas. - Justin, musisz dodać
pukiel włosów do wywaru (pukiel XD od razu zgolić na łyso xD). - i podszedł do chłopaka, obciął mu włosy nożem
w najmniej widocznym miejscu i wrzucił do garnka. Po 2 godzinach napar
zrobił się fioletowo - niebieski. Nicholas kazał Justinowi kopać dół
patykiem. Gdy po 30 min. pracy dół był wykopany Ala zauważyła dziwne
zjawisko.
-
Jeej, cholernie ci zależy na zdjęciu klątwy, nie ? Szybki jesteś. - a
Justin padł plackiem na ziemię. Gdy wlali "zupkę" do dziury, a Iwona
powiedziała bezbłędnie zaklęcie, wybiła północ. Wszyscy czekali w
napięciu na kolejne zdarzenie. Nagle nad Justinem zaświecił się jasny
tunel. Wciągnęło go, po czym wyrzuciło na ziemię w ludzkiej postaci.
Iwona bardzo się ucieszyła, Nicholas uśmiechnął się z triumfem, a Ala
pogratulowała chłopakowi. Po kilku minutach oddalili się od miejsca jak
najdalej i poszli spać na małej łące. Iwona cały czas utwierdzała się w
myśli, że karzeł, którego porwali, był strasznie pusty. Nawet pomyślała,
że zdesperowana Jagna była od niego bardziej męska. Jednak nie mogła
dłużej rozmyślać, gdyż wszyscy poszli spać, a ona nie chciała być
następnego dnia śpiąca.
Obudzili
się wcześnie rano. Ala spojrzała na oczy Nicholasa. Były ciemno
brązowe. Jego cera stała się śniada, włosy jeszcze czarniejsze. Nie miał
wampirzych kłów. Sama czuła się jakoś inaczej.
-Nicholas czy ty..
-Tak.-
przerwał jej chłopak.- Najwidoczniej ten rytuał przemienił nie tylko
Justina ale i nas. - Nicholas wyciągnął się wygodnie na trawie.- Jakie
to przyjemne uczucie być znowu normalnym człowiekiem..
Ala się uśmiechnęła.
-Ej..a tak w ogólne jaki mam dzisiaj dzień?
-31 października. Halloween.
-To
nie wiem jak wy, ale ja wieczorem idę zbierać cukierki a potem obrzucać
brudnym wieśniakom domy papierem toaletowym i jajami.
Kiedy
nastał wieczór cała czwórka chodziła od domu do domu, straszyła ludzi
pukając w okna i rzucając kurzymi jajkami. Mimo, że cała wieś wyzywała
ich od bandy zaspermionych idiotów z burdelu, oni się tym nie
przejmowali i cieszyli się dobrą zabawą.
W nocy Ala i Iwona siedzą pod drzewem i patrzą na księżyc.
-No dobra- mówi Iwona chwaląc się swoimi łupami. - Mam zepsuty naszyjnik, 2 kolczyki i obrazek psa w ramce.
-Hm..-Ala się zamyśliła.- Daję ci ten zegarek, szklane oko i lizaka za zdjęcie psa.
-Dobra.
Ala wzięła obrazek i się uśmiechnęła.
-Jak ja kocham Halloween....
W oddali słychać było wycie wilków.
Koniec...xDD
_______________
To było......tak nudne, że aż żal komentować xD No ale może komuś przypadnie do gustu, na co błagalnie liczymy..a jak nie to znowu będziemy przekupywać ludzi piątakami za komentarz.
Wgl kto z was wycina dynie na halloween? A może robicie inne dekoracje? (tak wiem, mamy wrzesień, a ja tu wyjeżdżam z takimi pytaniami....xD)
dreamsx33
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz