poniedziałek, 10 września 2012

Opowieści za sałatą 4

To ma być wersja halloweenowa, ale pewnie i tak nikt nie będzie się bał xD

W TYM ODCINKU DOWIECIE SIĘ:
Jaką decyzję podejmie Ala ? Czy zostawi swojego przyjaciela ? Czy zaufają Nicholasowi  ? Jaką prawdę chowa Justin ? 

- Ala? Mogę tu zostać ? - ponawia pytanie Puszek widząc brak reakcji.
- Co ? No ja.. Bo.. Ale czemu ?! - pyta Ala ze łzami w oczach.
- Ależ jemu będzie tu dobrze - powiedziała księżna głaskając kota. 
- No prooooosze, zgódź się ! - błaga Puszek łasząc się o nogi Ali. Ta, w akcie desperacji , spojrzała na Iwonę, Nicholasa i..
- Iwona ? Tak właściwie to gdzie twój chłopak ? - zapytała szczęśliwa, że może zmienić temat.
- No kur** ! - powiedziała Iwona i pobiegła w tłum. 
- Więc ? - pyta Puszek.
- Ech.. Dobra, ale obiecaj mi, że będziesz wysyłał mi kartki i dzwonił i pisał SMS i i..
- No już dobrze. Dzięki - powiedział Puszek przytulając się do Ali. 
- A teraz może pomożemy Iwonie szukać Justina ? - zapytał Nick.
- Nie, sama sobie poradzi. A my w tym czasie zabawmy się ! - krzyknęła Ala. Niestety tutejsi ludzie mieli odmienne rozumienie słowa 'zabawa'. Więc nie było muzyki i tańców. Wszyscy tylko siedzieli przy stole, pili miód (tylko nikt nie mówił, że to alkohol! co jest nie tak z tymi ludźmi?) i jedli surowe mięso. Gdy wybiła północ świat znowu zawirował. Jednak widzieli to tylko nasi bohaterowie. W oddali słychać było dziwny rechot, hukanie sów i cykanie świerszczy. Nagle znaleźli się w czarnym lesie. Zza krzaków patrzyły się na nich przekrwione oczy. Nagle Ala zauważyła, że stoi tylko obok Nicholasa.
- Gdzie Iwona i Justin ? - zapytała z obojętnością. 
- Tu jestem.. - usłyszała głos koleżanki.
- A gdzie Justin ? - zapytała z troski.
- Nie wiem ! - to powiedziawszy wybuchnęła płaczem (poryczała się, bo Justin zniknął? To chyba lepiej, że go nie ma? xD znaczy..nooo to bardzo straszne...). Po godzinie pocieszania znaleźli duże drzewo i zasnęli pod nim. Rano, gdy się obudzili, a raczej zostali obudzeni przez dziwne zwierze, które zaraz uciekło, zobaczyli chrapiącego obok nich Justina. Ala rzuciła w niego kamieniem. Iwona postanowiła nie odzywać się do niego. Bez słowa wstała, pociągnęła za sobą Alę i Nicholasa i poszli w głąb lasu, zostawiając otumanionego Justina z potworami. Po godzinie marszu usłyszeli sapanie Justina. Szedł teraz obok nich. Widać, że chciał coś powiedzieć, ale bał się spojrzenia jakim Ala obdarzała go co 5 sek.
- Mam tego dość ! - wybuchł w końcu. - powiecie mi o co tu chodzi ?!
Nicholas wziął Alę na bok i powiedział:
- Wiesz mogę sprawić, że znowu się do niego odezwie.
- Hmm.. No nie wiem - powiedziała Ala.
- Zaufaj mi.. - popatrzył wyczekująco ma dziewczynę.
- No ja.. Dobra. - powiedziała z uśmiechem. Dało się zauważyć nieprzyjemny błysk w oku Nicholasa. Ale Ala się tym nie przejęła. Nicholas ruszył w stronę Justina, złapał go za koszulę i pociągnął w krzaki. Iwona nadal miała poker face'a i szła dalej. Po przejściu 50 m usiadł pod drzewem i zaczęła zbierać jagody. Tym czasem Nicholas przyciskał Justina do drzewa.
- Powiedz prawdę ! - nalegał.
- Ale o co ci chodzi ?! - pyta Justin ledwo łapiąc oddech.
- Tam w tej sali. Wiedziałem. Twój strach przed ciszą nocną, zniknięcie na balu. Przyznaj się ! Jesteś wilkołakiem ! - Po tych słowach Justinowi zrzedła mina.
- Ss..Skąd wiesz ? Przecież nie mogłeś tego wywnioskować ze strachu przed ciemnością  i nieobecnością na potańcówce !.
- Potańcówce ? Jest coś takiego  ? - zapytał zbity z tropu Nick. - No mniejsza z tym. Słuchaj, jestem wampirem, zapomniałeś ? Ja wiem WSZYSTKO ! - oznajmił z triumfem Nicholas (a ciekawe czy wie gdzie jest wioska Smerfów...). 
- No tak.. - powiedział przybity Justin.
- Musisz im powiedzieć. - Justinowi opadła szczęka.
- Co ale jak ? Niee.. - powiedział desperacko. 

W tym czasie Ala patrzyła na przybitą Iwonę, zbierającą jagódki. Nagle wrócił Justin i Nicholas, którego twarz niczego nie zdradzała. Ala nie mogła więc wywnioskować, czy przekonał Justina do powiedzenia prawdy. Złapała go za rękę i popatrzyła na niego z nadzieją (ej oni ze sobą chodzą? co ja przegapiłam..?). Justin podszedł do Iwony. 
- Iwona..- zaczął, ale widać było, że to dla niego bardzo trudne. 
Dziewczyna nic nie mówiła, tylko tępo wpatrywała się w twarz chłopaka. 
- Ja..-kontynuował Justin- Chciałem ci powiedzieć, że...że...przyjdź jutro o północy pod stary dąb. Dowiesz się prawdy...- I pobiegł w głąb lasu. Ala i Nicholas poszli na spacer. Kły i oczy chłopaka odbijały się tajemniczo w świetle księżyca. 
- Jak to jest być wampirem?- spytała cicho Ala.
- Możesz się przekonać...- odpowiedział Nick z błyskiem w oku. W jego głosie było słychać coś mrocznego, ale Ala się nie przestraszyła. Chłopak wziął ją za rękę i poprowadził do ciemnej groty, która była niedaleko....(aaaa...poszli grać w kółko i krzyżyk ^^)
Iwonę obudziło śpiewanie ptaka. Stwierdziła, że musiała zasnąć, przejmując się tajemniczym sekretem, który skrywa Justin. Zauważyła, że nigdzie nie ma Nicholasa i Ali. Wstała, otrzepując ubranie i poszła ich szukać. Gdy maszerowała przez leśne ścieżki, usłyszała, że coś szeleści w krzakach. Podniosła z ziemi gałąź w razie niebezpieczeństwa i przygotowała się na cios. Odgłosy były głośniejsze, Iwona zamachnęła gałęzią i uderzyła. Zdziwiona stwierdziła, że to Ala. Iwona patrzyła jak jej koleżanka nawet nie oberwała gałęzią tylko złapała ją tuż przed twarzą. Jej oczy były bardzo jasno niebieskie. Iwona popatrzyła na Nicholasa. 
- Czy ona..?
Ala się uśmiechnęła, ukazując wampirze kły. 
- Fajna sprawa co? Teraz słyszę każdy odgłos i bicie twojego serca....-zamarła nasłuchując czegoś w oddali. Spojrzała znacząco na Nicholasa. Ten skinął tylko głową i popchnął Iwonę, żeby szła przed siebie. Bowiem odgłosy te dochodziły od chłopaka, który skrywał swą tajemnicę przed całym światem i już niedługo miał ją odkryć przed Iwoną...

- To.. Mamy ci potowarzyszyć ? - zapytała Ala kiedy jej koleżanka miała spotkać się z Justinem. 
- Nie.. poradzę sobie. Bawcie się dobrze - powiedziała Iwona.
- A właśnie.. Puszek przysłał kartkę.. Chyba go odwiedzimy, co ? - zapytała Ala, z nadzieją, Nicholasa.
- Ok. - powiedział i odeszli. Iwona tym czasem szła w stronę dziwnego odgłosu. Podeszła do samotnie rosnącego dębu przy urwisku. Była pełnia księżyca. Oparła się o drzewo i czekała. Nagle usłyszała czyjeś kroki z tyłu. Ktoś złapał ją za ramię. Przestraszyła się, ale nie drgnęła. To ją jeszcze bardziej przeraziło.
- Przepraszam. Przestraszyłem cię - usłyszała zmieszany głos Justina. 
- Oh skąd. Więc.. Co chciałeś mi powiedzieć ? - zapytała z niepewnością.
- Jaa.. Ale obiecaj, że się nie obrazisz i nie uciekniesz. Obiecaj, proszę, obiecaj. - powiedział Justin, nadal stojąc nad dziewczyną.
- Ale ja nie mogę tego obiecać. Słuchaj, o co w tym wszystkim chodzi ?! - Iwona niemal krzyknęła, ale widząc, że to się nie skończy dopóki nie obieca więc zmieniła zdanie. - No dobra. Obiecuję.
- Dobra. Więc ja.. Ja tak jakby jestem.. 
- Noo ? Kim jesteś ? - zapytała Iwona.
- Bo widzisz ja jestem wilkołakiem.. - powiedział Justin i przerwał czekając na reakcję dziewczyny. Ta jednak tylko podeszła na skraj urwiska.
- Przepraszam, wydawało mi się, że powiedziałeś, że jesteś wilkołakiem..?
- Tak. Nie zdawało ci się. Jestem nim. 
- Ii... Co mam teraz zrobić ? Znaczy.. Jak to się stało ? - Iwona podeszła do drzewa i usiadła pod nim. Justin przysiadł z drugiej strony pnia. Chłopak zaczął jej opowiadać, że gdy koncertował w Ameryce Południowej jakiś szaman voodoo rzucił na niego zły urok, bo ten nie chciał zaśpiewać "Baby" unplugged. I od tego czasu, czyli jakiegoś roku, co noc zmienia się w zwierze. 
- Ale obiecaj, że NIKOMU tego nie powiesz. - powiedział Justin.
- Słuchaj, to trochę za dużo obietnic, nie uważasz ? - zauważyła Iwona. - No cóż.. Ale obiecuję. Czy teraz możesz mi się pokazać ? - Wstała. Justin podszedł do niej. Iwona trochę się zmieszała, bo spodziewała się czegoś gorszego. - Hej, nie jest tak źle - powiedziała i pogłaskała Justina. Ten zatelepał łapą. 
- Ja mam już tego dość ! Czy nigdy nie mogę być normalny ?! - skierował pytanie w przestrzeń. - Tyy.. Czekaj. Ten cały szaman mówił, że ten urok można zdjąć. 
- Serio ? Pamiętasz w jaki sposób ? - zapytała Iwona z nadzieją w głosie.
- Hmm... Są dwa sposoby: Albo poświęcić w ofierze najważniejszą osobę w życiu, albo, co jest trudniejsze, trzeba odprawić rytuał czarnej magii.
- To ja wolę to drugie.. - powiedziała cicho Iwona. - Sądzisz, że Nicholas będzie coś o tym wiedział ? 
- To całkiem możliwe... To zapytamy go rano ? 
- Tak.. A teraz chodźmy już spać. - I położyli się pod dębem. Rano Ala i Nicholas znaleźli ich, Justin opowiedział całą historię i zastanawiali się jaki to może być rytuał. 
- Wiesz.. Znam jeden taki, ale jest bardzo niebezpieczny - powiedział i popatrzył na twarze innych. - Wiedzę, że się nie boicie. Dobra. Polega on na tym, że trzeba wziąć po kropli krwi osób wtajemniczonych i jednego nic nieświadomego przechodnia. Jest to potrzebne, żeby jeden z bożków voodoo pomógł nam zmyć czar z Justina. Krew jest ofiarą. Nieświadomy człowiek musi być młody, głupi, a w dodatku nie może o niczym wiedzieć. Trudność polega na tym, że krwi osoby nieświadomej potrzebujemy więcej. Natomiast osoba najbliższą (będą szukać jego matki..?) zaczarowanemu musi jeszcze wypowiedzieć zaklęcie i wrzucić 5 listków mięty, 4 szczypty melisy i 10 gałązek lawendy, do krwi. Po ugotowaniu musimy wykopać 10-metrowy dół i wlać tam wszystko. Następnie zakopać i najbliższa osoba będzie musiała mówić zaklęcie. Niestety jeśli pomyli choć jedno słowo, skończy się to bardzo źle. A musicie wiedzieć, że zaklęcie musi być wypowiedziane podczas pełni księżyca, bo inaczej nie zadziała. Wyraziłem się jasno ? - zapytał Nicholas, ale widząc zdezorientowanie dziewczyn i panikę Justina, natychmiast dodał - Nie martwcie się, będę nad wszystkim czuwał. A teraz chodźmy, bo pełnia będzie jeszcze raz dziś w nocy. (dwie pełnie pod rząd? to niby gdzie oni są?) - Tak więc poszli szukając ziół. Najdłużej zajęło im szukanie nieświadomego człowieka. Po 2 godzinach koczowania w krzakach napotkali skaczącego karła w stroju frytki, śpiewającego:
- I przez tęczę będę skakał do póki słońca blask, i przez tęczę będę skakał, bo chcę taak ! - W tej chwili Ala z Justinem rzucili się na niego zaciągając w krzaki, a Iwona zawiązała mu oczy, usta, ręce i nogi. I takiego zakneblowanego przyciągnęli do Nicholasa. Ten rozerwał strój frytki. Wszyscy zatkali nosy, bo karzeł chyba nigdy nie zdejmował "ubrania". Gdy nadeszła noc Nicholas zrobił nacięcie na ręce karła i zbierał krew. Gdy płynu było już wystarczająco, wrzucili pół nagiego i zakneblowanego ludka na przejeżdżający wóz. Następnie wyparzyli narzędzie, wzięli po igle i zebrali kroplę krwi z palca wskazującego. Podpalili drewno, postawili garnek i dodali zioła. 
- O byłbym zapomniał. - powiedział Nicholas. - Justin, musisz dodać pukiel włosów do wywaru (pukiel XD od razu zgolić na łyso xD). - i podszedł do chłopaka, obciął mu włosy nożem w najmniej widocznym miejscu i wrzucił do garnka. Po 2 godzinach napar zrobił się fioletowo - niebieski. Nicholas kazał Justinowi kopać dół patykiem. Gdy po 30 min. pracy dół był wykopany Ala zauważyła dziwne zjawisko.
- Jeej, cholernie ci zależy na zdjęciu klątwy, nie ? Szybki jesteś. - a Justin padł plackiem na ziemię. Gdy wlali "zupkę" do dziury, a Iwona powiedziała bezbłędnie zaklęcie, wybiła północ. Wszyscy czekali w napięciu na kolejne zdarzenie. Nagle nad Justinem zaświecił się jasny tunel. Wciągnęło go, po czym wyrzuciło na ziemię w ludzkiej postaci. Iwona bardzo się ucieszyła, Nicholas uśmiechnął się z triumfem, a Ala pogratulowała chłopakowi. Po kilku minutach oddalili się od miejsca jak najdalej i poszli spać na małej łące. Iwona cały czas utwierdzała się w myśli, że karzeł, którego porwali, był strasznie pusty. Nawet pomyślała, że zdesperowana Jagna była od niego bardziej męska. Jednak nie mogła dłużej rozmyślać, gdyż wszyscy poszli spać, a ona nie chciała być następnego dnia śpiąca. 

Obudzili się wcześnie rano. Ala spojrzała na oczy Nicholasa. Były ciemno brązowe. Jego cera stała się śniada, włosy jeszcze czarniejsze. Nie miał wampirzych kłów. Sama czuła się jakoś inaczej.
-Nicholas czy ty..
-Tak.- przerwał jej chłopak.- Najwidoczniej ten rytuał przemienił nie tylko Justina ale i nas. - Nicholas wyciągnął się wygodnie na trawie.- Jakie to przyjemne uczucie być znowu normalnym człowiekiem..
Ala się uśmiechnęła.
-Ej..a tak w ogólne jaki mam dzisiaj dzień?
-31 października. Halloween.
-To nie wiem jak wy, ale ja wieczorem idę zbierać cukierki a potem obrzucać brudnym wieśniakom domy papierem toaletowym i jajami. 

Kiedy nastał wieczór cała czwórka chodziła od domu do domu, straszyła ludzi pukając w okna i rzucając kurzymi jajkami. Mimo, że cała wieś wyzywała ich od bandy zaspermionych idiotów z burdelu, oni się tym nie przejmowali i cieszyli się dobrą zabawą.

W nocy Ala i Iwona siedzą pod drzewem i patrzą na księżyc. 
-No dobra- mówi Iwona chwaląc się swoimi łupami. - Mam zepsuty naszyjnik, 2 kolczyki i obrazek psa w ramce.
-Hm..-Ala się zamyśliła.- Daję ci ten zegarek, szklane oko i lizaka za zdjęcie psa. 
-Dobra.
Ala wzięła obrazek i się uśmiechnęła.
-Jak ja kocham Halloween....
W oddali słychać było wycie wilków. 

Koniec...xDD


_______________

To było......tak nudne, że aż żal komentować xD No ale może komuś przypadnie do gustu, na co błagalnie liczymy..a jak nie to znowu będziemy przekupywać ludzi piątakami za komentarz.

Wgl kto z was wycina dynie na halloween? A może robicie inne dekoracje? (tak wiem, mamy wrzesień, a ja tu wyjeżdżam z takimi pytaniami....xD) 

dreamsx33

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz