Ala
obudziła się bardzo wcześnie przeczuwając kłopoty. Natychmiast obudziła
zaślinionego Taylora, który nie był zadowolony z wcześniejszej pobudki.
Podeszła do okna, odsłoniła zasłonki... Promienie słońca rozświetliły
pokój. Ptaki za oknem ćwierkały radośnie.
- Będę musiała postawić stracha na wróble - mruknęła do siebie. Na ulicy było spokojnie (co wydało jej się podejrzane, gdyż to główna ulica).
- Oho. Będą jaja. - mówi ze znudzeniem.
A tymczasem Iwona zatykała uszy poduszką próbując zagłuszyć chrapanie Chrisa.
- Słuchaj no..! - mówi z ostrzeżeniem. Jednak odpowiedziało jej przeciągłe gwizdnięcie. Z żalem poszła do kuchni robić śniadanie.
- Chris robię kanapki... - mruknęła pod nosem.
- Chcę 4 ! - krzyknął rozochocony chłopak spod łóżka i zarył przy okazji o mebel. Iwona się zdziwiła, ale postanowiła zrobić śniadanie dla 3 osób. I nie, nie spodziewała się nikogo, ale znała Chrisa i wiedziała, że na 4 kanapkach się nie skończy. Gdy skończyła poszła do sypialni, otworzyła okno i natychmiast zrobiło sie zimno.
- Wstawaj śpiochu ! Zaraz przyjdzie Ala. - chłopak wstał niezbyt zadowolony.
Gdy skończyli śniadanie rozległo się pukanie do drzwi.
- Otwarte !. - krzyknęła Iwona myśląc że to Ala. Jednak pukanie nie ustawało. Podeszła wkurzona, że ktoś przeszkodził jej w oglądaniu "Słonecznej Sonny". Jak tylko otworzyła drzwi zaczęła krzyczeć. Chris natychmiast do niej podbiegł i o mało nie zemdlał. Przed nimi stał zakrwawiony Justin Bieber z tasakiem w ręku i śmiechem w oczach.
- No co ? Szmata sama się prosiła... - mówi do Iwony. Chris natychmiast padł na ziemię. Iwona zamknęła drzwi przed nosem Justina. Jednak ktoś znowu zapukał. Tym razem była to Ala z Taylorem. Z niewyraźnymi minami weszli do środka gdzie Iwona oblewała zimną wodą Chrisa.
- Co on tam robi ? - pyta Ala.
- Eee.. Wiesz, on chyba... Zabił Hannah... Czy tam Miley.. - mówi Iwona.
- I co ? On teraz siedzi pod twoimi drzwiami i zaraz zacznie wyć. Co robimy ? Nie możemy go tak zostawić. Jeszcze zwali dowody na nas i będzie. - martwi się Ala.
- No tak. To może niech się umyje i zakopie dowody... - zaczyna Taylor.
- Nie u mnie! Jeszcze zostawi gdzieś krew tej szmaty, a dopiero prałam dywany.
- Dobra. Znajdźmy jakieś jeziorko - krzyczy Ala.
- Ok. - zgodziła się Iwona. Tak więc poszli ukrywając krew na ubraniu Bieber'a. Jak tylko zauważyli małe bajorko na odludzi wepchnęli tam Justina.
- Ej ! To moje najlepsze ubranie - mówi chłopak z żalem. - I zimno tu ! Czekajcie ściągnę ubranie zanim całe się zmoczy. Ekhem. - I zaczął się rozbierać. (Tak, był cały we krwi... Powinien prać ubranie, a nie myć siebie. Kto pisał scenariusz?!) Cała czwórka odwróciła się jak oparzona. Pozostała jeszcze kwestia w co Justin potem się ubierze (zakopcie jego stare ubranie i napadnijcie na sklep..?) .
- To już jego problem. - podsumowała Iwona. Justin w tym czasie zaczął śpiewać na cały głos.
- Bejbe bejbe jeee !
Taylor zaczął nucić razem z nim pod nosem ale zaraz dostał od Ali w brzuch i natychmiast się zamknął. Gdy Justin czysty zakopał nóż tak głęboko, że prawie widać było wodę zaczął dziękować znajomym (A ubranie?! przecież tam jest DNA Miley! Czy Hannah...).
- Dzięki, że mnie nie zostawiliście. Ta szmata, Hannah, to ona była tak naprawdę Miley Cyrus i należała do Dix & Hix. Nie wyobrażacie sobie jaka z nią była udręka. Niby cię lubi ale jak jesteś z nią sam na sam gdzie nikt was nie widzi... zaczyna się piekło... nigdy tego nie zapomnę... - mówi Justin bliski płaczu (chwila... odcinek temu flirtował z Miley i nadal myślał, że to Hannah? WTF?!). Iwonie zrobiło się żal chłopaka i wcale się mu nie dziwiła, bo wiedziała, że Hannah potrafi być "czasami" nie do zniesienia. I gdy tak szli i szli mijając dziwnych ludzi zatrzymała się koło nich jakaś dziewczyna.
- Siemanko ! Jestem Wendu Wu. - przedstawiła się nieznajoma.
- Cześć... - odpowiedzieli jej chórkiem.
- Wiecie gdzie jest zamek Woldemorta ?
- Niee... - odpowiedzieli tamci.
- Ech. On nadal wisi mi piątaka za maryśkę. No nić. Buźka ! - pomachała im i poszła dalej.
- Ooo... Fajna dziewczyna. Zakumpluję się z nią. - mówi Justin zafascynowany dziewczyną.
- No nie gadaj. Chcesz mieć Wendy Wu za przyjaciółeczkę ? - pyta Chris z niedowierzaniem.
- Czemu nie..? - odpowiada Justin, ale postanawia pójść ze znajomymi.
Wszyscy szli i szli ze znudzeniem. Iwona prawie mdlała ze zmęczenia. W końcu padła na ziemię i popatrzyła na zegarek.
-Rany..już 6 minut idziemy?- zapytała ze zdziwieniem.
Tymczasem Ala podejrzliwie przyglądała się Bieberowi.
-A czy ktoś widział jak zrobiłeś Miley/Hannie no to..-Ala szukała odpowiednich słów. - No czy ktoś widział jak to się wszystko stało?
-Ech..tylko moja mama..robiliśmy trójkącik..a..-Justin popatrzył na piorunujący wzrok Ali.- A coś nie tak?
-Nie..nic..nie licząc tego, że będziemy musieli się ciebie teraz jakoś pozbyć. O i twojej matki też. - Ala wyjęła gumę do życia i wyrzuciła za siebie papierek, na którym przewróciła się Iwona. Popatrzyła gniewnym wzrokiem na Alę.
-Ja..mogłam...zginąć!- krzyknęła akcentując każdy wyraz i szybkim krokiem poszła przed siebie.
-Ale nie zginęłaś!- Ala patrzyła jak Chris próbuje pocieszyć Iwonę i załagodzić jej gniew, ale tylko oberwał po kroczu. Justin zobaczył kolorowego motyla i za nim pobiegł, ale po 100 metrach wpadł do rowu.
-A może zrobimy napad na jakąś szkołę?- po chwili powiedziała Ala.
Taylor na nią spojrzał.
-Jak ja uwielbiam twoje nieprzewidywalne pomysły.- powiedział, po czym poszli do pobliskiej Podstawówki nr ** (sory, cenzura musi być. nie chcemy mieć kłopotów xD).
Gdy byli już przy wejściu dogonił ich Bieber cały w ziemi i trawie we włosach.
- Dzięki że pomogliście mi wyjść. - mówi z wyrzutem.
- Spoko. - mówi Taylor z uśmiechem, po czym wszyscy weszli po cichu do szkoły. Niestety sklepik był zamknięty, a zdezelowanych podręczników nie chcieli kraść. Tak więc usiedli pod drzwiami i czekali.
- No nie to jakiś koszmar ! Ile tu jesteśmy ? - pyta Iwona Chrisa.
- Wiesz... Już za minutę, będzie minuta 30. - więc Iwona położyła głowę na ramieniu Chrisa i zaczęła odsypiać. Ala przyglądała się podejrzliwie Bieberowi, a Taylor chodził w kółko. Nagle nadeszła starsza pani.
- O witajcie dzieciaki. Już otwieram. - A gdy weszła by wziąć z zaplecza zapas gum balonowych czwórka znajomych nabrała do kieszeni, ubrań i rąk słodycze, tylko Justin jedyny zabrał napoje. Gdy wybiegli staruszka nadal nic nie zauważyła. Oddalili się od szkoły jak najszybciej. Gdy zobaczyli starą szopę postanowili się tam zakotwiczyć i zjeść łupy. Uznali, że później zostawią Biebera w jakiejś gospodzie, ponieważ tylko on miał picie, a im szkoda było kasy.
Siedzieli tak w ciszy i smrodzie szopy. Ala wbiła wzrok w listek gumy Orbit. Taylor do niej podszedł.
-Coś nie tak?
-Nie..tylko..bo ja chciałam jeszcze postraszyć głupie bachory ze świetlicy....
-A wiesz..to się da zrobić...-Taylor przeniósł spojrzenie na umazanego ziemią Biebera.
Po chwili wszyscy już stali pod drzwiami świetlicy. Gdy Iwona dała znać Justin wskoczył z wrzaskiem do pomieszczenia. Dzieci nagle przerwały swe dotychczasowe zajęcia i popatrzyły w osłupieniu na umazanego ziemią Biebera. Jakiś chłopiec dłubiący w nosie powiedział tylko:
-Ale zajeżdża od niego gnojem.
Ala się wkurzyła.
-Ten padalec nawet dzieci nie umie wystraszyć!
Po czym podeszła do małej dziewczynki i zabrała jej lalkę, której wyłamała głowę. Mała się rozbeczała.
Do paczki znajomych podeszła wychowawczyni, która poprosiła ich o wyjście. Ala na odchodnym krzyknęła do niej, że wygląda jak z burdelu i jest dziwką. Reszta nic nie powiedziała. W ciszy udali się do monopolowego. Po drodze spotkali starego włóczęgę. Bieber patrzył na niego jak zahipnotyzowany...
Przechodzień tylko obrzucił Justina przelotnym spojrzeniem i uznał, że ten jest niepoczytalny, więc poszedł dalej. Gdy doszli do sklepu Iwona i Chris mieli zostać przed wejściem i pilnować Justina.
Ala i Tay poszli do sklepu. Taylor podszedł do ekspedientki i spytał:
-Co powiesz dobra kobieto? Czy te jabłka dzisiaj z jabłoni zerwane? Czy blask słońca oświetlał ich czerwoną jak ogień skórkę o świcie?
Ekspedientka patrzyła na niego w osłupieniu. Taylor kontynuował:
- Ja i ma kobieta chęć mamy na te soczyste owoce.
Ala do niego podeszła.
-Taylor przestać świrować i kup wreszcie coś do picia.
Po chwili wyszli ze sklepu. Taylor wahał się czy dać Justinowi pić, gdyż nie wiadomo jak to na niego zadziała. Po 5 minutach zmagania się z otwarciem,Bieber zaczął pić. Niestety przez swą niezdarność potknął się i wylał całą zawartość butelki na Iwonę. Dziewczyna wkurzona krzyknęła do Justina:
-Ty szczawiu! To był mój ulubiony ciuch! Zapłacisz za to!
Justin sie przeraził .
-Ale ja nie mam forsy!
Po czym położył się na chodniku w pozycji pancernika. Iwona kopnęła go w klejnoty. Bieber się rozryczał.
Nagle podeszła do nich kobieta z wózkiem. Poprosiła paczkę znajomych, żeby popilnowali jej dziecka, mówiąc, że idzie tylko na chwilę kupić mleko i weszła do sklepu.
-Pf..akurat po mleko..po faje poszła, a nie po mleko..- mruknęła pod nosem Ala.
Nastał wieczór. A kobiety dalej nie było.
-No ile ta dziwka może siedzieć w jednym sklepie, w którym się mieszczą dwie osoby?! Co ona sobie wyobraża!? Nie zdążymy pójść do kina!- krzyknęła Ala.
-U..idziemy do kina?- Justin podniósł się z chodnika.
- Ciebie nie bierzemy!
-Dlaczego?..- zapytał ze łzami w oczach Bieber.
-Bo śmierdzisz gnojem. I znowu nam siary przy ludziach narobisz.
-No proooooooszę...- błagał Justin i zrobił minę bezdomnego psa.
-No dobra. - Ala zmiękła. To pewnie przez zmęczenie. - Ale jak będziesz ryczał z powodu ptasiego gówna na głowie małego psa to wylatujesz.
- Stoi.- powiedział Justin i zaczął cieszyć michę.
Minuty mijały, jedna za drugą, a kobiety dalej nie było.
-Ej może zostawimy jej tu tego bachora przed sklepem?- zaproponował Chris.- W końcu nic nie obiecywaliśmy. Sama nam go wcisnęła. Nagle dało się słychać z wózka jakiś odgłos. Iwona zajrzała i podniosła kołderkę. W wózku siedział mały, spasiony berbeć trzymając włączoną maszynkę do golenia w rękach.
-Nie! To złe! Niedobra dzidzia!- krzyknęła Iwona i wyrzuciła golarkę za siebie. Trafiła bezdomnego alkoholika zbierającego puszki po śmietnikach. Alę oświeciło.
-Hej..- powiedziała do bezdomnego.- Nie chcesz może popilnować dziecka?
Mężczyzna pochylił się nad wózkiem. Dziecko zaczęło płakać. Alkoholik zachwycając się dzieckiem nie zauważył jak 5 znajomych wymknęła się po cichu i udała w stronę miasta.
CDN...
_____
- Będę musiała postawić stracha na wróble - mruknęła do siebie. Na ulicy było spokojnie (co wydało jej się podejrzane, gdyż to główna ulica).
- Oho. Będą jaja. - mówi ze znudzeniem.
A tymczasem Iwona zatykała uszy poduszką próbując zagłuszyć chrapanie Chrisa.
- Słuchaj no..! - mówi z ostrzeżeniem. Jednak odpowiedziało jej przeciągłe gwizdnięcie. Z żalem poszła do kuchni robić śniadanie.
- Chris robię kanapki... - mruknęła pod nosem.
- Chcę 4 ! - krzyknął rozochocony chłopak spod łóżka i zarył przy okazji o mebel. Iwona się zdziwiła, ale postanowiła zrobić śniadanie dla 3 osób. I nie, nie spodziewała się nikogo, ale znała Chrisa i wiedziała, że na 4 kanapkach się nie skończy. Gdy skończyła poszła do sypialni, otworzyła okno i natychmiast zrobiło sie zimno.
- Wstawaj śpiochu ! Zaraz przyjdzie Ala. - chłopak wstał niezbyt zadowolony.
Gdy skończyli śniadanie rozległo się pukanie do drzwi.
- Otwarte !. - krzyknęła Iwona myśląc że to Ala. Jednak pukanie nie ustawało. Podeszła wkurzona, że ktoś przeszkodził jej w oglądaniu "Słonecznej Sonny". Jak tylko otworzyła drzwi zaczęła krzyczeć. Chris natychmiast do niej podbiegł i o mało nie zemdlał. Przed nimi stał zakrwawiony Justin Bieber z tasakiem w ręku i śmiechem w oczach.
- No co ? Szmata sama się prosiła... - mówi do Iwony. Chris natychmiast padł na ziemię. Iwona zamknęła drzwi przed nosem Justina. Jednak ktoś znowu zapukał. Tym razem była to Ala z Taylorem. Z niewyraźnymi minami weszli do środka gdzie Iwona oblewała zimną wodą Chrisa.
- Co on tam robi ? - pyta Ala.
- Eee.. Wiesz, on chyba... Zabił Hannah... Czy tam Miley.. - mówi Iwona.
- I co ? On teraz siedzi pod twoimi drzwiami i zaraz zacznie wyć. Co robimy ? Nie możemy go tak zostawić. Jeszcze zwali dowody na nas i będzie. - martwi się Ala.
- No tak. To może niech się umyje i zakopie dowody... - zaczyna Taylor.
- Nie u mnie! Jeszcze zostawi gdzieś krew tej szmaty, a dopiero prałam dywany.
- Dobra. Znajdźmy jakieś jeziorko - krzyczy Ala.
- Ok. - zgodziła się Iwona. Tak więc poszli ukrywając krew na ubraniu Bieber'a. Jak tylko zauważyli małe bajorko na odludzi wepchnęli tam Justina.
- Ej ! To moje najlepsze ubranie - mówi chłopak z żalem. - I zimno tu ! Czekajcie ściągnę ubranie zanim całe się zmoczy. Ekhem. - I zaczął się rozbierać. (Tak, był cały we krwi... Powinien prać ubranie, a nie myć siebie. Kto pisał scenariusz?!) Cała czwórka odwróciła się jak oparzona. Pozostała jeszcze kwestia w co Justin potem się ubierze (zakopcie jego stare ubranie i napadnijcie na sklep..?) .
- To już jego problem. - podsumowała Iwona. Justin w tym czasie zaczął śpiewać na cały głos.
- Bejbe bejbe jeee !
Taylor zaczął nucić razem z nim pod nosem ale zaraz dostał od Ali w brzuch i natychmiast się zamknął. Gdy Justin czysty zakopał nóż tak głęboko, że prawie widać było wodę zaczął dziękować znajomym (A ubranie?! przecież tam jest DNA Miley! Czy Hannah...).
- Dzięki, że mnie nie zostawiliście. Ta szmata, Hannah, to ona była tak naprawdę Miley Cyrus i należała do Dix & Hix. Nie wyobrażacie sobie jaka z nią była udręka. Niby cię lubi ale jak jesteś z nią sam na sam gdzie nikt was nie widzi... zaczyna się piekło... nigdy tego nie zapomnę... - mówi Justin bliski płaczu (chwila... odcinek temu flirtował z Miley i nadal myślał, że to Hannah? WTF?!). Iwonie zrobiło się żal chłopaka i wcale się mu nie dziwiła, bo wiedziała, że Hannah potrafi być "czasami" nie do zniesienia. I gdy tak szli i szli mijając dziwnych ludzi zatrzymała się koło nich jakaś dziewczyna.
- Siemanko ! Jestem Wendu Wu. - przedstawiła się nieznajoma.
- Cześć... - odpowiedzieli jej chórkiem.
- Wiecie gdzie jest zamek Woldemorta ?
- Niee... - odpowiedzieli tamci.
- Ech. On nadal wisi mi piątaka za maryśkę. No nić. Buźka ! - pomachała im i poszła dalej.
- Ooo... Fajna dziewczyna. Zakumpluję się z nią. - mówi Justin zafascynowany dziewczyną.
- No nie gadaj. Chcesz mieć Wendy Wu za przyjaciółeczkę ? - pyta Chris z niedowierzaniem.
- Czemu nie..? - odpowiada Justin, ale postanawia pójść ze znajomymi.
Wszyscy szli i szli ze znudzeniem. Iwona prawie mdlała ze zmęczenia. W końcu padła na ziemię i popatrzyła na zegarek.
-Rany..już 6 minut idziemy?- zapytała ze zdziwieniem.
Tymczasem Ala podejrzliwie przyglądała się Bieberowi.
-A czy ktoś widział jak zrobiłeś Miley/Hannie no to..-Ala szukała odpowiednich słów. - No czy ktoś widział jak to się wszystko stało?
-Ech..tylko moja mama..robiliśmy trójkącik..a..-Justin popatrzył na piorunujący wzrok Ali.- A coś nie tak?
-Nie..nic..nie licząc tego, że będziemy musieli się ciebie teraz jakoś pozbyć. O i twojej matki też. - Ala wyjęła gumę do życia i wyrzuciła za siebie papierek, na którym przewróciła się Iwona. Popatrzyła gniewnym wzrokiem na Alę.
-Ja..mogłam...zginąć!- krzyknęła akcentując każdy wyraz i szybkim krokiem poszła przed siebie.
-Ale nie zginęłaś!- Ala patrzyła jak Chris próbuje pocieszyć Iwonę i załagodzić jej gniew, ale tylko oberwał po kroczu. Justin zobaczył kolorowego motyla i za nim pobiegł, ale po 100 metrach wpadł do rowu.
-A może zrobimy napad na jakąś szkołę?- po chwili powiedziała Ala.
Taylor na nią spojrzał.
-Jak ja uwielbiam twoje nieprzewidywalne pomysły.- powiedział, po czym poszli do pobliskiej Podstawówki nr ** (sory, cenzura musi być. nie chcemy mieć kłopotów xD).
Gdy byli już przy wejściu dogonił ich Bieber cały w ziemi i trawie we włosach.
- Dzięki że pomogliście mi wyjść. - mówi z wyrzutem.
- Spoko. - mówi Taylor z uśmiechem, po czym wszyscy weszli po cichu do szkoły. Niestety sklepik był zamknięty, a zdezelowanych podręczników nie chcieli kraść. Tak więc usiedli pod drzwiami i czekali.
- No nie to jakiś koszmar ! Ile tu jesteśmy ? - pyta Iwona Chrisa.
- Wiesz... Już za minutę, będzie minuta 30. - więc Iwona położyła głowę na ramieniu Chrisa i zaczęła odsypiać. Ala przyglądała się podejrzliwie Bieberowi, a Taylor chodził w kółko. Nagle nadeszła starsza pani.
- O witajcie dzieciaki. Już otwieram. - A gdy weszła by wziąć z zaplecza zapas gum balonowych czwórka znajomych nabrała do kieszeni, ubrań i rąk słodycze, tylko Justin jedyny zabrał napoje. Gdy wybiegli staruszka nadal nic nie zauważyła. Oddalili się od szkoły jak najszybciej. Gdy zobaczyli starą szopę postanowili się tam zakotwiczyć i zjeść łupy. Uznali, że później zostawią Biebera w jakiejś gospodzie, ponieważ tylko on miał picie, a im szkoda było kasy.
Siedzieli tak w ciszy i smrodzie szopy. Ala wbiła wzrok w listek gumy Orbit. Taylor do niej podszedł.
-Coś nie tak?
-Nie..tylko..bo ja chciałam jeszcze postraszyć głupie bachory ze świetlicy....
-A wiesz..to się da zrobić...-Taylor przeniósł spojrzenie na umazanego ziemią Biebera.
Po chwili wszyscy już stali pod drzwiami świetlicy. Gdy Iwona dała znać Justin wskoczył z wrzaskiem do pomieszczenia. Dzieci nagle przerwały swe dotychczasowe zajęcia i popatrzyły w osłupieniu na umazanego ziemią Biebera. Jakiś chłopiec dłubiący w nosie powiedział tylko:
-Ale zajeżdża od niego gnojem.
Ala się wkurzyła.
-Ten padalec nawet dzieci nie umie wystraszyć!
Po czym podeszła do małej dziewczynki i zabrała jej lalkę, której wyłamała głowę. Mała się rozbeczała.
Do paczki znajomych podeszła wychowawczyni, która poprosiła ich o wyjście. Ala na odchodnym krzyknęła do niej, że wygląda jak z burdelu i jest dziwką. Reszta nic nie powiedziała. W ciszy udali się do monopolowego. Po drodze spotkali starego włóczęgę. Bieber patrzył na niego jak zahipnotyzowany...
Przechodzień tylko obrzucił Justina przelotnym spojrzeniem i uznał, że ten jest niepoczytalny, więc poszedł dalej. Gdy doszli do sklepu Iwona i Chris mieli zostać przed wejściem i pilnować Justina.
Ala i Tay poszli do sklepu. Taylor podszedł do ekspedientki i spytał:
-Co powiesz dobra kobieto? Czy te jabłka dzisiaj z jabłoni zerwane? Czy blask słońca oświetlał ich czerwoną jak ogień skórkę o świcie?
Ekspedientka patrzyła na niego w osłupieniu. Taylor kontynuował:
- Ja i ma kobieta chęć mamy na te soczyste owoce.
Ala do niego podeszła.
-Taylor przestać świrować i kup wreszcie coś do picia.
Po chwili wyszli ze sklepu. Taylor wahał się czy dać Justinowi pić, gdyż nie wiadomo jak to na niego zadziała. Po 5 minutach zmagania się z otwarciem,Bieber zaczął pić. Niestety przez swą niezdarność potknął się i wylał całą zawartość butelki na Iwonę. Dziewczyna wkurzona krzyknęła do Justina:
-Ty szczawiu! To był mój ulubiony ciuch! Zapłacisz za to!
Justin sie przeraził .
-Ale ja nie mam forsy!
Po czym położył się na chodniku w pozycji pancernika. Iwona kopnęła go w klejnoty. Bieber się rozryczał.
Nagle podeszła do nich kobieta z wózkiem. Poprosiła paczkę znajomych, żeby popilnowali jej dziecka, mówiąc, że idzie tylko na chwilę kupić mleko i weszła do sklepu.
-Pf..akurat po mleko..po faje poszła, a nie po mleko..- mruknęła pod nosem Ala.
Nastał wieczór. A kobiety dalej nie było.
-No ile ta dziwka może siedzieć w jednym sklepie, w którym się mieszczą dwie osoby?! Co ona sobie wyobraża!? Nie zdążymy pójść do kina!- krzyknęła Ala.
-U..idziemy do kina?- Justin podniósł się z chodnika.
- Ciebie nie bierzemy!
-Dlaczego?..- zapytał ze łzami w oczach Bieber.
-Bo śmierdzisz gnojem. I znowu nam siary przy ludziach narobisz.
-No proooooooszę...- błagał Justin i zrobił minę bezdomnego psa.
-No dobra. - Ala zmiękła. To pewnie przez zmęczenie. - Ale jak będziesz ryczał z powodu ptasiego gówna na głowie małego psa to wylatujesz.
- Stoi.- powiedział Justin i zaczął cieszyć michę.
Minuty mijały, jedna za drugą, a kobiety dalej nie było.
-Ej może zostawimy jej tu tego bachora przed sklepem?- zaproponował Chris.- W końcu nic nie obiecywaliśmy. Sama nam go wcisnęła. Nagle dało się słychać z wózka jakiś odgłos. Iwona zajrzała i podniosła kołderkę. W wózku siedział mały, spasiony berbeć trzymając włączoną maszynkę do golenia w rękach.
-Nie! To złe! Niedobra dzidzia!- krzyknęła Iwona i wyrzuciła golarkę za siebie. Trafiła bezdomnego alkoholika zbierającego puszki po śmietnikach. Alę oświeciło.
-Hej..- powiedziała do bezdomnego.- Nie chcesz może popilnować dziecka?
Mężczyzna pochylił się nad wózkiem. Dziecko zaczęło płakać. Alkoholik zachwycając się dzieckiem nie zauważył jak 5 znajomych wymknęła się po cichu i udała w stronę miasta.
CDN...
_____
I znowu ten biedny Bieber...xD Nie, my nic do niego nie mamy, czytajcie dalej ^^
dreamsx33
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz