Chłodny poranek. Ala schodzi po schodach na dół do kuchni. Jej tato pyta się, czy chce coś ze sklepu.
-Ooo...kup mi płatki! Ale ma być w środku zabawka. Zabawka! Rozumiesz ojciec?!
Po południu Ala, trzymając w ręku swoją ukochaną zabawkę delfinka z płatków, wsiadła do auta i pojechała do Iwony. Spotkała ją w salonie przed telewizorem, gdzie oglądała koncert JB na żywo.
-Tak!- krzyczała.- Dajesz skarbie, śpiewaj! Bejbee bejbee bejbee...- wymachiwała co chwila jakimiś ciuchami. Ala spojrzała na wiszące na lampie gacie. Podeszła do Iwony i pociągnęła ją za szmaty.
-Ogarnij się chwaście! (ah te lamerskie wyzwiska...)
Usiadła obok Iwony na podłodze i wyłączyła telewizor. Iwona nagle popatrzyła się w czarny ekran. Do jej oczu napłynęły łzy.
-Oh kotku co ona ci zrobiła..- szepnęła, głaszcząc tv.
Ala się załamała. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Dziewczyny poderwały się z ziemi i rzuciły się na klamkę. Po krótkiej bitwie i ciągłym dzwonieniu, otworzyły drzwi. Iwona wrzasnęła na przybysza:
-Czego tyle kur** dzwonisz!?
Ala doskoczyła do gościa i skakała z radości tak przez jeszcze 5 minut.
-Niedźwiedź w bikini! Łuhuhuh!
W czasie, gdy Iwona i Ala gadały z miśkiem w najlepsze, do domu wpadł zdyszany Nicholas. Jego ubranie było całe poszarpane, a z ręki sączyła się krew. Nikt nie zwrócił na niego uwagi. Nick załamał się na wejściu do salonu. Zatrzymał wzrok na miśku w stroju kąpielowym.
-O..no piękne dzięki. To ja przebyłem 20 km na piechtę, goniła mnie banda brudnych wieśniaków i spałem w jakimś gównie, a wy sobie flirtujecie z jakimś miśkiem w babskich stringach. I gdzie są moje kapciuszki!?
Ala podniosła wzrok na chłopaka.
-Oj Nick..koteek..nie denerwuj się tak, dobrze? Przytulę cię jak się umyjesz. Jedzie od ciebie.
Nicholas powlókł się na górę do łazienki.
-No pięknie..- powiedziała Iwona- Zaraz mi zużyje wszystkie zapachowe mydełka i sraj taśmę z sudoku.
Po 30 min. gdy Ala z Iwoną kłóciły się co będą oglądać (Iwona chciała kontynuować oglądanie koncertu JB, który swoją droga jeszcze się nie pojawił, a Ala chciała oglądać wszystko inne tylko nie ten koncert) Nicholas wyszedł z kibelka.
- Ej, a po co ci papier toaletowy z podobizną Justina ? Przecież gównem dupy nie będę wycierał. - stwierdził i usiadł na podłodze. Ala zaczęła się głupkowato śmiać, Iwona próbowała dodzwonić się do Biebera (to trochę dziwne, skoro w TV właśnie leciał jego koncert na żywo..). Nick wykorzystał moment nieuwagi dziewczyn i przełączył na "Pamiętniki wampirów". Ala natychmiast się uciszyła, a Iwona upuściła telefon, który w końcu ktoś odebrał, i usiadła obok Ali. Gdy obejrzeli już wszystkie odcinki ktoś zapukał. Niestety nikt nie raczył otworzyć, bo Nick właśnie włączył "Zmierzch" na DVD i zamówił pizze, która już była w połowie zjedzona. Drzwi zostały otworzone z buta i przybysz krzyknął:
- This is SPATRAAAAAA ! - Iwona rozpoznała bo głosie, że to Justin, więc kazała mu w tej chwili zamknąć się, naprawić drzwi i przynieść coś do picia.
Po obejrzeniu wszystkich dotychczasowych części Sagi, wszyscy byli tak zmęczeni, że zasnęli na podłodze.
Po kilku godzinach snu zadzwonił budzik.
- Cholera jasna ! - krzyknęła Iwona i wywaliła budzik przez zamknięte okno. Na dźwięk tłuczonego szkła wszyscy się obudzili.
- Kurde ! Jest 12. rano. Czy wy wiecie, że ktoś chce spać ?! - wydarła się Ala.
Justin poderwał się nagle z podłogi.
-Oh..zaraz leci mój serialik! Włączcie tv! No gdzie do jasnej cholery jest ten pipek od telewizora!?
Po 5 minutach cały salon wyglądał jak po napadzie antyterrorystycznym, ale wreszcie udało się włączyć tv. Na ekranie pojawiła się włoska telenowela. Wszyscy usiedli w milczeniu i słuchali dalszych losów bohaterów. Co chwila dało się słyszeć komentarze naszej czwórki.
-Oh..dlaczego ona zerwała z Pablo?- Iwona była bliska płaczu.
-To nie tak! On nie ma mieć przeszczepu serca! Źle trzyma nożyczki! Wyjmij tego śmierdzącego palucha z jego dziury! Źle, źle, źle!- Ala mało nie dostała apopleksji.
Nagle Justin wstał i pobiegł pędem na górę, potrącając przy tym starożytną podpaskę Cleopatry.
-Zero szacunku dla zabytków..- westchnęła Iwona.
Po chwili JB zbiegł na dół przebrany za Pirata. W ręce trzymał papier toaletowy ze swoją podobizną. Zaczął tańczyć makarenę.
Nick podniósł się z dywanu i powiedział:
-No dobra..czas na wycieczkę. Idziemy się lansować do jakiegoś klubu. - spojrzał na Justina.- Ale najpierw się przebierz.
Po 15 minutach dotarli do pobliskiego baru dla zmotoryzowanych. W wejściu JB przeżył szok. Bo oto na stole przy rurze tańczył jego ojciec w męskich stringach i uszach z króliczka playboya. Chłopak padł na ziemię, Iwona zaczęła go wachlować. Nagle z przejścia obok wbiegł na scenę ojciec Nick'a w przebraniu francuskiej pokojówki.
-Tato!- krzyknął zszokowany Nicholas.- Jesteś męską zdzirą! Jak możesz?!
-Oh..-powiedział ojciec chłopaka.- Już dawno mieliśmy wam o tym powiedzieć. Właściwie to zamierzamy się pobrać.
-Co!?- krzyknął Justin, uderzając Iwonę w twarz, która poleciała z impetem o ścianę.
-No dobra, ludzie! Zaczynamy imprezkę!- powiedział jakiś gruby facecik, pewnie prowadzący klub.
Światła nagle zgasły, potem włączyły się reflektory, oświecające ojca JB i Nick'a. Zaczęli wywijać ubraniami i śpiewać piosenkę ,,She's a Baby Girl" Britney Spears.
Po koncercie zebrani rzucali w nich kwiatami, pluszakami i stringami. Ale sielanka nie trwała długo... Bo w tym samym momencie, gdy ojcowie podnieceni stringami schodzili ze sceny, wiwaty w klubie przerwał donośny, 12 sekundowy pierd, który skłonił wszystkich do opuszczenia pomieszczenia. Wszyscy biegli w panice. Gdy nasi bohaterowie przecisnęli się przez drzwi, wpadli na pomarańczową skałę. Gdzieniegdzie rosły kępy trawy, gdzieś w oddali słychać było szum rzeczki, a kilka metrów dalej kicały kangury.
- Co my robimy w Rosji ?! - wyrwało się Justinowi, ale Iwona zdzieliła go patykiem po głowie.
- To jest Australia durniu ! - krzyknęła.
- To co my robimy w Australii ?! Uuu... - zapytał desperacko JB, ale jego uwagę przyciągnął bliżej niezidentyfikowany obiekt. - A cio to ? JBeebs lubi. - powiedział i zaczął biec w tylko sobie znanym kierunku. Po drodze potykał się co jakiś czas o skamieliny. Nagle wpadł na jakiegoś małego blond-chłoptasia (chłoptasia? CHŁOPTASIA?! kto pisał to gówno?1 tego się nie da czytać!) pasącego diabły tasmańskie i nucącego pod nosem jakąś piosenkę.
- Hi, I'm Cody Simpson. - powiedział chłopak, a wszyscy gapili się na niego w osłupieniu.
- No ? No co powiedział ? Justin jesteś gwiazdą, znasz angielski. - szepnęła Iwona (jak widać nasz Justinek zna także polski...).
- No właśnie, wykaż się.. - powiedziała Ala z dziwnym uśmiechem.
- To.. on.. mówi nam..: "Hej, mam kody do Simsów." - powiedział JB i odetchnął z ulgą, że udało mu się coś sensownego wymyślić (uwaga: TheSimpsonizer zastrzega sobie prawa do "kodów do simsów". Ten tekst jest mój ludzie!).
- Nieprawda, baranie. Mówi, że ma na imię Cody. - poprawił Justina Nick. Dziewczyny spojrzały na niego zdziwione. Aborygen (KTO TAKI?!), widząc, że nie dogada się z nimi w swoim ojczystym języku, przemówił po polsku ku uciesze i zdziwieniu naszych bohaterów (what the what thee?!).
- Wiecie która jest godzina ?
- Ee... No coś koło 13. - powiedziała Ala.
- Koło 13 ?! Fuck, zaraz zacznie się mój.. program ! - krzyknął Cody, rzucił patyk, zostawił zwierzaki na pastwę losu i pobiegł z uniesionymi rękami przed siebie. Ala, Iwona, Nick i Justin pobiegli za nim. Dobiegli do małej przyczepki kempingowej, wokół której biegały nawiedzone szopy pracze. Tubylec przegonił je nerwowym ruchem i z kopa otworzył drzwiczki. Wbiegł do śmierdzącego pokoiku i włączył TV.
- Oł jee.. Zdążyłem. - powiedział szczęśliwy.
- No coo ty... Biegłeś tak szybko żeby pooglądać Kubusia Puchatka ? - zapytała Ala z powątpiewaniem.
- Yy.. co ?! Jaki Puchatek ?! - krzyknął, oczy zaczęły mu latać we wszystkie strony i przełączył na program, gdzie w kółko jeździły małe autka.
- Mmm... Formuła Pierwsza. - powiedziała Iwona. Cody zrobił się czerwony i słychać było dźwięk gotowanej wody.
- FORMUŁA PIERWSZA ?! PIERWSZA ?! O czym ty gadasz, babo ?! - zapytał.
- Opff.. Formuła Pierwsza czy Jeden.. Jest jedynka i wystarczy, nie? - zapytała urażona Iwona, ale Cody przytulał się właśnie do TV i mruczał coś pod nosem.
- Okey.. To może zostawmy go w jego świecie i chodźmy poszukać żarcia ? - zapytała Ala i wyszła z Nickiem i Justinem na poszukiwanie jedzenia. Iwona została.
- To my idziemy, a ty oglądaj swoją formułę PIER-WSZĄ. - powiedziała, starannie akcentując ostatnie słowo. Chłopak rzucił jej tylko oburzone spojrzenie i wrócił do swojego zajęcia. Iwona dogoniła resztę i razem szukali jedzenia. Nagle dotarli do dziwnej doliny. Znaleźli na ziemi małą tabliczkę z napisem "Dolina śmierci - wchodzisz na własną odpowiedzialność.". Wszyscy zignorowali zakaz i szli wąską ścieżką.
Po drodze mijali spróchniałe korzenie drzew, niebo nagle pociemniało i zebrały się burzowe chmury.
-Hm..Dolina Śmierci..fajnie. Zamieszkamy tu?-spytała Iwona pozostałych, ale w tej chwili ścieżka się skończyła i ujrzeli..różową willę z basenem, kortem tenisowym, torem do kręgli i barem sushi.
-AAA! O mój Boże! Ten kolor! To paaali!- wrzasnął JB i zakrył oczy rękami.
Pozostała trójka zignorowała go i poszła w kierunku różowego samolotu, który stał w ogródku.
-Nie! Nie idźcie tam! Zginiemy!- krzyczał nadal Justin.
-On jest jakiś pogwałcony.- stwierdziła Ala do Iwony.
Wszyscy weszli na pokład samolotu i usiedli. Z głośnika wydobył się głos stewardessy :
-Witamy na pokładzie samolotu Paris Hilton. Za minutę odbędzie się lot do Mongolii. Życzymy miłego dnia.
-Suuper! Lecimy samolotem Hiltonówny! Ciekawe czy nam dadzą takie różowe skarpety z jej logo?- spytał podniecony Nick.
Skarpet jednak nie dali, ale za to były puchate opaski na oczy z paczką fistaszków.
Po 5 godzinach lotu wreszcie wylądowali. W tym samym czasie Paris zastanawiała się, które ćpuny zarąbały jej samolocik.
Nasi bohaterowie zeszli z pokładu wprost na..kamienistą pustynię. Pojazd odleciał zanim zdążyli coś powiedzieć. Justin podbiegł do pierwszego kamienia i go kopnął.
- Misiek, to nie Metin, zostaw ten kamień w spokoju.- powiedziała cierpliwie Iwona.
Po godzinie marszu doszli do jakiejś jaskini. Dookoła roztaczał się piękny pustynno-grórski widok. Szkoda tylko, że w podziwianiu tego wszystkiego przeszkadzał 40 stopniowy upał. Nick i Justin ściągnęli koszulki. Dziewczyny walnęły poker fejsy i ukryły podniecenie (że co kur** ?). Weszli do jaskini.
-Łuhu! Będziemy się bawić w jaskiniowców!- JB skakał z radości.
-Ale najpierw tu trochę urządzimy. - stwierdziła Ala i wyjęła z kieszeni małą kosteczkę. Podręczny System Alarmowy w Dekoracji Wnętrz. Nacisnęła guziczek. Po minucie w jaskini stały nowoczesne fotele, klimatyzacja, telewizor LCD, wieża stereo i inne gadżety. - A teraz....zamówmy pizze!
Wszyscy się zgodzili na ten pomysł. Po chwili do ,,drzwi'' zapukał zadyszany pracownik pizzerii w ich mieście. Trzymał mały notesik i długopis w ręce.
-To co zamawiacie?
Nick podszedł do niego pierwszy.
-To ja chciałbym....- nagle uderzył się w twarz i krzyknął:- Nie chciałbyś!
-Hm..ja wezmę pizzę z pieczarkami, kiełbaską, cebulką, kukurydzą, papryką i pepperoni. Tylko bez pieczarek!- powiedziała Ala wprawiając pracownika pizzerii w zakłopotanie.
Iwona zaczęła składać zamówienie śpiewając jakąś heavy metalową piosenkę, kiedy JB oznajmił dostawcy, że jest w depresji i chce z kimś porozmawiać. Na koniec Nick dodał:
-Proszę pamiętać...nigdy nie było tej rozmowy..- i wypchnął zdezorientowanego chłopaka na zewnątrz. Gdy wszyscy zjedli pizze [chłopcy ją pochłonęli - dziewczyny zachowały resztki godności.] Ala i Iwona poszły na poszukiwania.. jakiś "fajnych" rzeczy, jak powiedziały. Natomiast Justin i Nick szykowali dla nich niespodziankę...
- To słuchaj zrobimy przedstawienie. Ty będziesz pacanką, a ja brzuchomówcą. - powiedział Justin.
- Pacynką baranie ! I nie. Ty będziesz pacanką. - poprawił go Nick.
- Nie, ty !
- Nie, bo ty będziesz pacanką !
- Ty będziesz pacanką !
- Nie, ty !
W tym czasie Iwona z Alą zbliżały się do chłopaków z kieszeniami powypychanymi kamieniami. Gdy doszły usłyszały tylko jak Justin stwierdza:
- No dobra. Obaj jesteśmy pacanami ! - dziewczyny zaczęły się śmiać.
- Słuchajcie.. Nie wiem o co chodzi, ale z tym muszę się zgodzić. - powiedziała Ala. Nick zauważył zawartość kieszeni dziewczyn.
- Coo to ma być ? - zapytał lekko zdezorientowany.
- Kamienie. - Ala wzruszyła tylko rękami i usiadła koło Iwony myjącej swoje kamyki w strumyku. Dziewczyny zaczęły się wymieniać skarbami, chłopcy zaczęli się spierać kto jest większym pacanem.
Nasza czwórka mieszkała już w jaskini od tygodnia. W tym czasie JB i Iwona trochę zaczęli działać na nerwy Ali, śpiewając przeboje Justina. Nick świetnie ukrywał swoje odczucia mieszkania ze znajomymi pod jednym dachem. Pewnego dnia Ala kupiła w przydrożnym kiosku, który dopiero co zaczął swoją działalność, komplet noży. Co noc stała w jaskiniowej kuchni spoglądając na swoją koleżankę i JB, ostrzyła noże i mruczała pod nosem:
-Już niedługo..już niedługo...
Pewnego dnia dziewczyny poszły na spacer ,,pogadać". Kiedy wróciły do jaskini, wszystkie meble było poprzestawiane, a na środku podłogi stał krąg z podgrzewaczy zapachowych po 2,99. W środku stała flaszka po wódce. Chłopcy oddawali jej hołd i śpiewali piosenki na jej cześć. Gdy dziewczyny chciały wejść, musiały ściągnąć buty i oddać pokłon butelce, bo inaczej by nie weszły.
-Ooo...kup mi płatki! Ale ma być w środku zabawka. Zabawka! Rozumiesz ojciec?!
Po południu Ala, trzymając w ręku swoją ukochaną zabawkę delfinka z płatków, wsiadła do auta i pojechała do Iwony. Spotkała ją w salonie przed telewizorem, gdzie oglądała koncert JB na żywo.
-Tak!- krzyczała.- Dajesz skarbie, śpiewaj! Bejbee bejbee bejbee...- wymachiwała co chwila jakimiś ciuchami. Ala spojrzała na wiszące na lampie gacie. Podeszła do Iwony i pociągnęła ją za szmaty.
-Ogarnij się chwaście! (ah te lamerskie wyzwiska...)
Usiadła obok Iwony na podłodze i wyłączyła telewizor. Iwona nagle popatrzyła się w czarny ekran. Do jej oczu napłynęły łzy.
-Oh kotku co ona ci zrobiła..- szepnęła, głaszcząc tv.
Ala się załamała. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Dziewczyny poderwały się z ziemi i rzuciły się na klamkę. Po krótkiej bitwie i ciągłym dzwonieniu, otworzyły drzwi. Iwona wrzasnęła na przybysza:
-Czego tyle kur** dzwonisz!?
Ala doskoczyła do gościa i skakała z radości tak przez jeszcze 5 minut.
-Niedźwiedź w bikini! Łuhuhuh!
W czasie, gdy Iwona i Ala gadały z miśkiem w najlepsze, do domu wpadł zdyszany Nicholas. Jego ubranie było całe poszarpane, a z ręki sączyła się krew. Nikt nie zwrócił na niego uwagi. Nick załamał się na wejściu do salonu. Zatrzymał wzrok na miśku w stroju kąpielowym.
-O..no piękne dzięki. To ja przebyłem 20 km na piechtę, goniła mnie banda brudnych wieśniaków i spałem w jakimś gównie, a wy sobie flirtujecie z jakimś miśkiem w babskich stringach. I gdzie są moje kapciuszki!?
Ala podniosła wzrok na chłopaka.
-Oj Nick..koteek..nie denerwuj się tak, dobrze? Przytulę cię jak się umyjesz. Jedzie od ciebie.
Nicholas powlókł się na górę do łazienki.
-No pięknie..- powiedziała Iwona- Zaraz mi zużyje wszystkie zapachowe mydełka i sraj taśmę z sudoku.
Po 30 min. gdy Ala z Iwoną kłóciły się co będą oglądać (Iwona chciała kontynuować oglądanie koncertu JB, który swoją droga jeszcze się nie pojawił, a Ala chciała oglądać wszystko inne tylko nie ten koncert) Nicholas wyszedł z kibelka.
- Ej, a po co ci papier toaletowy z podobizną Justina ? Przecież gównem dupy nie będę wycierał. - stwierdził i usiadł na podłodze. Ala zaczęła się głupkowato śmiać, Iwona próbowała dodzwonić się do Biebera (to trochę dziwne, skoro w TV właśnie leciał jego koncert na żywo..). Nick wykorzystał moment nieuwagi dziewczyn i przełączył na "Pamiętniki wampirów". Ala natychmiast się uciszyła, a Iwona upuściła telefon, który w końcu ktoś odebrał, i usiadła obok Ali. Gdy obejrzeli już wszystkie odcinki ktoś zapukał. Niestety nikt nie raczył otworzyć, bo Nick właśnie włączył "Zmierzch" na DVD i zamówił pizze, która już była w połowie zjedzona. Drzwi zostały otworzone z buta i przybysz krzyknął:
- This is SPATRAAAAAA ! - Iwona rozpoznała bo głosie, że to Justin, więc kazała mu w tej chwili zamknąć się, naprawić drzwi i przynieść coś do picia.
Po obejrzeniu wszystkich dotychczasowych części Sagi, wszyscy byli tak zmęczeni, że zasnęli na podłodze.
Po kilku godzinach snu zadzwonił budzik.
- Cholera jasna ! - krzyknęła Iwona i wywaliła budzik przez zamknięte okno. Na dźwięk tłuczonego szkła wszyscy się obudzili.
- Kurde ! Jest 12. rano. Czy wy wiecie, że ktoś chce spać ?! - wydarła się Ala.
Justin poderwał się nagle z podłogi.
-Oh..zaraz leci mój serialik! Włączcie tv! No gdzie do jasnej cholery jest ten pipek od telewizora!?
Po 5 minutach cały salon wyglądał jak po napadzie antyterrorystycznym, ale wreszcie udało się włączyć tv. Na ekranie pojawiła się włoska telenowela. Wszyscy usiedli w milczeniu i słuchali dalszych losów bohaterów. Co chwila dało się słyszeć komentarze naszej czwórki.
-Oh..dlaczego ona zerwała z Pablo?- Iwona była bliska płaczu.
-To nie tak! On nie ma mieć przeszczepu serca! Źle trzyma nożyczki! Wyjmij tego śmierdzącego palucha z jego dziury! Źle, źle, źle!- Ala mało nie dostała apopleksji.
Nagle Justin wstał i pobiegł pędem na górę, potrącając przy tym starożytną podpaskę Cleopatry.
-Zero szacunku dla zabytków..- westchnęła Iwona.
Po chwili JB zbiegł na dół przebrany za Pirata. W ręce trzymał papier toaletowy ze swoją podobizną. Zaczął tańczyć makarenę.
Nick podniósł się z dywanu i powiedział:
-No dobra..czas na wycieczkę. Idziemy się lansować do jakiegoś klubu. - spojrzał na Justina.- Ale najpierw się przebierz.
Po 15 minutach dotarli do pobliskiego baru dla zmotoryzowanych. W wejściu JB przeżył szok. Bo oto na stole przy rurze tańczył jego ojciec w męskich stringach i uszach z króliczka playboya. Chłopak padł na ziemię, Iwona zaczęła go wachlować. Nagle z przejścia obok wbiegł na scenę ojciec Nick'a w przebraniu francuskiej pokojówki.
-Tato!- krzyknął zszokowany Nicholas.- Jesteś męską zdzirą! Jak możesz?!
-Oh..-powiedział ojciec chłopaka.- Już dawno mieliśmy wam o tym powiedzieć. Właściwie to zamierzamy się pobrać.
-Co!?- krzyknął Justin, uderzając Iwonę w twarz, która poleciała z impetem o ścianę.
-No dobra, ludzie! Zaczynamy imprezkę!- powiedział jakiś gruby facecik, pewnie prowadzący klub.
Światła nagle zgasły, potem włączyły się reflektory, oświecające ojca JB i Nick'a. Zaczęli wywijać ubraniami i śpiewać piosenkę ,,She's a Baby Girl" Britney Spears.
Po koncercie zebrani rzucali w nich kwiatami, pluszakami i stringami. Ale sielanka nie trwała długo... Bo w tym samym momencie, gdy ojcowie podnieceni stringami schodzili ze sceny, wiwaty w klubie przerwał donośny, 12 sekundowy pierd, który skłonił wszystkich do opuszczenia pomieszczenia. Wszyscy biegli w panice. Gdy nasi bohaterowie przecisnęli się przez drzwi, wpadli na pomarańczową skałę. Gdzieniegdzie rosły kępy trawy, gdzieś w oddali słychać było szum rzeczki, a kilka metrów dalej kicały kangury.
- Co my robimy w Rosji ?! - wyrwało się Justinowi, ale Iwona zdzieliła go patykiem po głowie.
- To jest Australia durniu ! - krzyknęła.
- To co my robimy w Australii ?! Uuu... - zapytał desperacko JB, ale jego uwagę przyciągnął bliżej niezidentyfikowany obiekt. - A cio to ? JBeebs lubi. - powiedział i zaczął biec w tylko sobie znanym kierunku. Po drodze potykał się co jakiś czas o skamieliny. Nagle wpadł na jakiegoś małego blond-chłoptasia (chłoptasia? CHŁOPTASIA?! kto pisał to gówno?1 tego się nie da czytać!) pasącego diabły tasmańskie i nucącego pod nosem jakąś piosenkę.
- Hi, I'm Cody Simpson. - powiedział chłopak, a wszyscy gapili się na niego w osłupieniu.
- No ? No co powiedział ? Justin jesteś gwiazdą, znasz angielski. - szepnęła Iwona (jak widać nasz Justinek zna także polski...).
- No właśnie, wykaż się.. - powiedziała Ala z dziwnym uśmiechem.
- To.. on.. mówi nam..: "Hej, mam kody do Simsów." - powiedział JB i odetchnął z ulgą, że udało mu się coś sensownego wymyślić (uwaga: TheSimpsonizer zastrzega sobie prawa do "kodów do simsów". Ten tekst jest mój ludzie!).
- Nieprawda, baranie. Mówi, że ma na imię Cody. - poprawił Justina Nick. Dziewczyny spojrzały na niego zdziwione. Aborygen (KTO TAKI?!), widząc, że nie dogada się z nimi w swoim ojczystym języku, przemówił po polsku ku uciesze i zdziwieniu naszych bohaterów (what the what thee?!).
- Wiecie która jest godzina ?
- Ee... No coś koło 13. - powiedziała Ala.
- Koło 13 ?! Fuck, zaraz zacznie się mój.. program ! - krzyknął Cody, rzucił patyk, zostawił zwierzaki na pastwę losu i pobiegł z uniesionymi rękami przed siebie. Ala, Iwona, Nick i Justin pobiegli za nim. Dobiegli do małej przyczepki kempingowej, wokół której biegały nawiedzone szopy pracze. Tubylec przegonił je nerwowym ruchem i z kopa otworzył drzwiczki. Wbiegł do śmierdzącego pokoiku i włączył TV.
- Oł jee.. Zdążyłem. - powiedział szczęśliwy.
- No coo ty... Biegłeś tak szybko żeby pooglądać Kubusia Puchatka ? - zapytała Ala z powątpiewaniem.
- Yy.. co ?! Jaki Puchatek ?! - krzyknął, oczy zaczęły mu latać we wszystkie strony i przełączył na program, gdzie w kółko jeździły małe autka.
- Mmm... Formuła Pierwsza. - powiedziała Iwona. Cody zrobił się czerwony i słychać było dźwięk gotowanej wody.
- FORMUŁA PIERWSZA ?! PIERWSZA ?! O czym ty gadasz, babo ?! - zapytał.
- Opff.. Formuła Pierwsza czy Jeden.. Jest jedynka i wystarczy, nie? - zapytała urażona Iwona, ale Cody przytulał się właśnie do TV i mruczał coś pod nosem.
- Okey.. To może zostawmy go w jego świecie i chodźmy poszukać żarcia ? - zapytała Ala i wyszła z Nickiem i Justinem na poszukiwanie jedzenia. Iwona została.
- To my idziemy, a ty oglądaj swoją formułę PIER-WSZĄ. - powiedziała, starannie akcentując ostatnie słowo. Chłopak rzucił jej tylko oburzone spojrzenie i wrócił do swojego zajęcia. Iwona dogoniła resztę i razem szukali jedzenia. Nagle dotarli do dziwnej doliny. Znaleźli na ziemi małą tabliczkę z napisem "Dolina śmierci - wchodzisz na własną odpowiedzialność.". Wszyscy zignorowali zakaz i szli wąską ścieżką.
Po drodze mijali spróchniałe korzenie drzew, niebo nagle pociemniało i zebrały się burzowe chmury.
-Hm..Dolina Śmierci..fajnie. Zamieszkamy tu?-spytała Iwona pozostałych, ale w tej chwili ścieżka się skończyła i ujrzeli..różową willę z basenem, kortem tenisowym, torem do kręgli i barem sushi.
-AAA! O mój Boże! Ten kolor! To paaali!- wrzasnął JB i zakrył oczy rękami.
Pozostała trójka zignorowała go i poszła w kierunku różowego samolotu, który stał w ogródku.
-Nie! Nie idźcie tam! Zginiemy!- krzyczał nadal Justin.
-On jest jakiś pogwałcony.- stwierdziła Ala do Iwony.
Wszyscy weszli na pokład samolotu i usiedli. Z głośnika wydobył się głos stewardessy :
-Witamy na pokładzie samolotu Paris Hilton. Za minutę odbędzie się lot do Mongolii. Życzymy miłego dnia.
-Suuper! Lecimy samolotem Hiltonówny! Ciekawe czy nam dadzą takie różowe skarpety z jej logo?- spytał podniecony Nick.
Skarpet jednak nie dali, ale za to były puchate opaski na oczy z paczką fistaszków.
Po 5 godzinach lotu wreszcie wylądowali. W tym samym czasie Paris zastanawiała się, które ćpuny zarąbały jej samolocik.
Nasi bohaterowie zeszli z pokładu wprost na..kamienistą pustynię. Pojazd odleciał zanim zdążyli coś powiedzieć. Justin podbiegł do pierwszego kamienia i go kopnął.
- Misiek, to nie Metin, zostaw ten kamień w spokoju.- powiedziała cierpliwie Iwona.
Po godzinie marszu doszli do jakiejś jaskini. Dookoła roztaczał się piękny pustynno-grórski widok. Szkoda tylko, że w podziwianiu tego wszystkiego przeszkadzał 40 stopniowy upał. Nick i Justin ściągnęli koszulki. Dziewczyny walnęły poker fejsy i ukryły podniecenie (że co kur** ?). Weszli do jaskini.
-Łuhu! Będziemy się bawić w jaskiniowców!- JB skakał z radości.
-Ale najpierw tu trochę urządzimy. - stwierdziła Ala i wyjęła z kieszeni małą kosteczkę. Podręczny System Alarmowy w Dekoracji Wnętrz. Nacisnęła guziczek. Po minucie w jaskini stały nowoczesne fotele, klimatyzacja, telewizor LCD, wieża stereo i inne gadżety. - A teraz....zamówmy pizze!
Wszyscy się zgodzili na ten pomysł. Po chwili do ,,drzwi'' zapukał zadyszany pracownik pizzerii w ich mieście. Trzymał mały notesik i długopis w ręce.
-To co zamawiacie?
Nick podszedł do niego pierwszy.
-To ja chciałbym....- nagle uderzył się w twarz i krzyknął:- Nie chciałbyś!
-Hm..ja wezmę pizzę z pieczarkami, kiełbaską, cebulką, kukurydzą, papryką i pepperoni. Tylko bez pieczarek!- powiedziała Ala wprawiając pracownika pizzerii w zakłopotanie.
Iwona zaczęła składać zamówienie śpiewając jakąś heavy metalową piosenkę, kiedy JB oznajmił dostawcy, że jest w depresji i chce z kimś porozmawiać. Na koniec Nick dodał:
-Proszę pamiętać...nigdy nie było tej rozmowy..- i wypchnął zdezorientowanego chłopaka na zewnątrz. Gdy wszyscy zjedli pizze [chłopcy ją pochłonęli - dziewczyny zachowały resztki godności.] Ala i Iwona poszły na poszukiwania.. jakiś "fajnych" rzeczy, jak powiedziały. Natomiast Justin i Nick szykowali dla nich niespodziankę...
- To słuchaj zrobimy przedstawienie. Ty będziesz pacanką, a ja brzuchomówcą. - powiedział Justin.
- Pacynką baranie ! I nie. Ty będziesz pacanką. - poprawił go Nick.
- Nie, ty !
- Nie, bo ty będziesz pacanką !
- Ty będziesz pacanką !
- Nie, ty !
W tym czasie Iwona z Alą zbliżały się do chłopaków z kieszeniami powypychanymi kamieniami. Gdy doszły usłyszały tylko jak Justin stwierdza:
- No dobra. Obaj jesteśmy pacanami ! - dziewczyny zaczęły się śmiać.
- Słuchajcie.. Nie wiem o co chodzi, ale z tym muszę się zgodzić. - powiedziała Ala. Nick zauważył zawartość kieszeni dziewczyn.
- Coo to ma być ? - zapytał lekko zdezorientowany.
- Kamienie. - Ala wzruszyła tylko rękami i usiadła koło Iwony myjącej swoje kamyki w strumyku. Dziewczyny zaczęły się wymieniać skarbami, chłopcy zaczęli się spierać kto jest większym pacanem.
Nasza czwórka mieszkała już w jaskini od tygodnia. W tym czasie JB i Iwona trochę zaczęli działać na nerwy Ali, śpiewając przeboje Justina. Nick świetnie ukrywał swoje odczucia mieszkania ze znajomymi pod jednym dachem. Pewnego dnia Ala kupiła w przydrożnym kiosku, który dopiero co zaczął swoją działalność, komplet noży. Co noc stała w jaskiniowej kuchni spoglądając na swoją koleżankę i JB, ostrzyła noże i mruczała pod nosem:
-Już niedługo..już niedługo...
Pewnego dnia dziewczyny poszły na spacer ,,pogadać". Kiedy wróciły do jaskini, wszystkie meble było poprzestawiane, a na środku podłogi stał krąg z podgrzewaczy zapachowych po 2,99. W środku stała flaszka po wódce. Chłopcy oddawali jej hołd i śpiewali piosenki na jej cześć. Gdy dziewczyny chciały wejść, musiały ściągnąć buty i oddać pokłon butelce, bo inaczej by nie weszły.
Pewnego
dnia do Ali zadzwonił znajomy, który spytał, dlaczego jej nie ma w
domu. W odpowiedzi na krzyki znajomych zaproponował, że przyleci po nich
na pustynię.
-To ty cały czas miałaś komórkę i nawet nie zadzwoniłaś po pomoc?!- Iwona dostawała szału.
-Oh..tak..zapomniałam jakoś...-Ala nawet się tym nie przejęła. Za to Nick był wyraźnie podenerwowany i zazdrosny.
-Twój znajomy tak? Czy ja go znam? Skąd ty go znasz? Dlaczego ja nic o nim nie wiem!?
-A to ja już nie mogę mieć znajomych? Człowieku ogarnij się! Ja nie będę tego znosić!- krzyknęła Ala po czym usiadła naburmuszona w fotelu.
-I coś narobił łajdaku?- spytała Iwona Nick'a.
Tymczasem JB w niecierpliwieniu czekał na samolot powrotny do domu. Wiercił się niespokojnie i chodził po całej jaskini.
-Stary..-powiedział Nick- Masz owsiki w dupie?
Po jakimś czasie wreszcie przyleciał samolot i zabrał wszystkich na pokład. W międzyczasie Ala wybaczyła Nickowi tą jego zazdrość. Dziewczyny przytuliły się do swoich chłopaków i cała nasza czwórka wracała do domu, obserwując przez okienka samolotu, jak słońce rzucało swe pomarańczowe cienie i zanurza się za horyzontem.
-To ty cały czas miałaś komórkę i nawet nie zadzwoniłaś po pomoc?!- Iwona dostawała szału.
-Oh..tak..zapomniałam jakoś...-Ala nawet się tym nie przejęła. Za to Nick był wyraźnie podenerwowany i zazdrosny.
-Twój znajomy tak? Czy ja go znam? Skąd ty go znasz? Dlaczego ja nic o nim nie wiem!?
-A to ja już nie mogę mieć znajomych? Człowieku ogarnij się! Ja nie będę tego znosić!- krzyknęła Ala po czym usiadła naburmuszona w fotelu.
-I coś narobił łajdaku?- spytała Iwona Nick'a.
Tymczasem JB w niecierpliwieniu czekał na samolot powrotny do domu. Wiercił się niespokojnie i chodził po całej jaskini.
-Stary..-powiedział Nick- Masz owsiki w dupie?
Po jakimś czasie wreszcie przyleciał samolot i zabrał wszystkich na pokład. W międzyczasie Ala wybaczyła Nickowi tą jego zazdrość. Dziewczyny przytuliły się do swoich chłopaków i cała nasza czwórka wracała do domu, obserwując przez okienka samolotu, jak słońce rzucało swe pomarańczowe cienie i zanurza się za horyzontem.
Cdn...
_______
_______
Ja przytulająca się do Biebera... Zróbcie miejsce - będzie rzyg! Formuła Pierwsza. Tak, pierwsza! Bo mnie zbrechtali w szkole, gdy tak powiedziałam! Nie będą ciule śmiały mi się w twarz! A Kody do Simsów... Wyjątkowo udany suchar, gratulacje, milordzie. I myłyśmy kamienie jeszcze przed Maką-Paką i Niekrytym! Co teraz, hejterzy? Kto jest lepszy? Taa, każdy. No nic, pozdrawiam tego, kto wytrwał z czytaniem tego szita aż do teraz. Ave! \m/
~TheSimpsonizer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz