poniedziałek, 10 września 2012

Opowieści za sałatą 2

Kiedy nagle...
Saniami zatrzęsło i wlecieli w potworny wir. Ala ścisnęła mocno Puszka [mało go przy tym nie dusząc], Iwona zrobiła poker face'a i bujała Justina, który prawie popuścił ze strachu. 
- Co to było? Już nie można w spokoju uciec od psychopatycznego Mikołaja?!- krzyknęła Ala- Wypadła mi tabliczka czekolady..to nie fair.....
Sanie zaczęły zwalniać i spadać. Renifery się odczepiły i gdzieś poleciały. Pojazd zaczął spadać coraz szybciej.
-Szybko! -krzyknęła Ala.- Katapultujemy się i w razie czego asekurwujemy! Ja biorę na swój spadochron Puszka, a Iwona Justina.- Ala poczuła instynkt przywódczy. 
Iwona z pewnym niezadowoleniem wzięła Justina na ręce, Ala Puszka i nacisnęła guzik. Wszyscy wystrzelili w powietrze i wylądowali bezpiecznie na jakimś krzaku.
-Ale wiecie, że to trujący bluszcz..-powiedział Puszek, ale jakoś go zignorowano. 
Przez 3 godziny szli wąską ścieżką, mijali zamki i fortece. 
-Eee..skąd się tu wzięły te zamki? Mamy XXI wiek do cholery...- mruknęła pod nosem Ala.
-Rany..która godzina?- sapnął Justin. 
-Kur**!- zaklęła Iwona- 16.16! 

W pewnym momencie doszli do małego miasteczka. Ala zaczepiła małego wiejskiego chłopczyka w worku po kartoflach:
-Przepraszam...jaki dzisiaj dzień?
Chłopczyk popatrzył na dziwnych przybyszów, ich stroje i twarze, a potem krzyknął:
-Maaamoooo! Jakiś pedofil mnie napastuje!- i uciekł do przydrożnej restauracji. Po chwili weszła z niej brudna baba z wałkiem do ciasta.  Justin zemdlał. Iwona zaczęła walić go po ryju. Ala wrzasnęła.
-Wiaaać! 
Przez ok. 20 minut baba z wałkiem goniła ich po całym mieście. W końcu udało się ją zgubić przy bagnach. Usiedli pod drzewem rozkoszując się świeżym powietrzem. Puszek poszedł obczaić teren. Po chwili wrócił. 
-Łaał...tu wszędzie są bagna..i pływają takie małe stworzonka i leśne kaczuszki....
Nagle podszedł do nich ogromny mężczyzna w lśniącej zbroi. 
-Jam jest Jurand ze Spychowa! W imieniu prawa aresztuję was! Macie prawo zachować milczenie, a cokolwiek powiecie może być wykorzystane przeciw wam! 
Ala chciała kopnąć faceta w klejnoty, ale zapomniała o zbroi i później bolała ją noga. Rycerz związał wszystkim ręce, przywiązał sznur do siodła konia i ruszyli w drogę. 

Gdy dotarli Ala usilnie próbowała dowiedzieć się za co ten olbrzymi facet ich pojmał. Niestety nie dostała satysfakcjonującej odpowiedzi, bo słowa: "Za życie." nic jej nie mówiły. Iwona i Justin zaczęli rozmyślać nad sensem tych słów, natomiast Puszek zrobił oczka jak spodki i prosił o mleko. Nagle do olbrzyma podbiegła mała, dziwna dziewczynka i zaczęła krzyczeć:
- Tatku, daj mi ich ja się nimi zajmę ze Zbyszkiem. - powiedziała z nadzieją. I o dziwo serce wielkoluda zmiękło i oddał naszych bohaterów w ręce dwunastolatki. Ta zaciągnęła ich na wzgórze i wepchnęła do ciemnej piwnicy.
Siedzieli w niej przez ok 4 godziny. Ala wyzywała dziewczynkę od dziwek. Nagle do piwnicy wszedł chłopak w zbroi, obcięty na pieczarkę. W ręku trzymał zabawkę z ,Toy story 3". Wszyscy wybuchnęli śmiechem. 
-Zamilcz!- wrzasnął do [nie wiedzieć czemu] Justina. 
Pieczarkowy chłopak podał zabawkę dziewczynce. 
-Masz moja luba, niech ta zabawka będzie wyrazem mych uczuć.
-Co?- spytała Ala.- Zabawka ma wyrażać uczucia? Równie dobrze możesz jej dać kompostownik na Walentynki, nie zrobi to żadnej różnicy...
-Taak...- mruknął Puszek.- A możecie powiedzieć dlaczego nosicie takie dziwne stroje jak ze średniowiecza? Rany, ale wiocha....
Rycerz zignorował pytanie kota. Patrzył się w przestrzeń jak debil przez 10 min. i odezwał się do czwórki:
-Jam jest Zbyszko z Bogdańca, herbu Tępa Podkowa. Zostaliście porwani w celach nie wymienionych. Jakieś pytania?
-Właściwie to..- zaczęła Ala.
-To trudno! Masz pecha! Macie nie zadawać żadnych pytań! Nie narzekać! I najlepiej nie oddychać...powietrze w końcu nie rośnie na drzewach...
Zbyszko wziął na ręce zaślinioną dziewczynkę bawiącą się zabawką i wyszedł z piwnicy. Iwona coś zaklęła, Ala wyzwała go od zdzir. Justin dostał klaustrofobii, Puszek poszedł kimać.
- Ej to co robimy ? - Ala odzyskała trzeźwy umysł jako pierwsza.
- Aa ! Kończy się tlen ! Powietrza ! Aa !
- Weź oddech pacanie - krzyknęła Iwona do krztuszącego się Justina.
- Ymm.. O tak. O wiele lepiej - powiedział chłopak z radością. - Dzięki.
- No iii ? - dopytuje się Ala. 
- Co no i ? Widać, że młoda jest naiwna.. Trzeba ją tu tylko zwabić. - powiedział Puszek. - ja to załatwię. - powiedział z uśmiechem i zaczął przeciągle miauczeć. Wtem drzwi otworzyły się od silnego kopnięcia i stanął w nich Zbyszko z Bogdańca, herbu Tępa Podkowa.
- What the fuck ?! - zaczął.
- Tyy.. Ale Spartanin - zaczęła się śmiać Iwona, a wraz z nią Justin.
- Czy ja cię śmieszę ? - zapytał podchodząc do Justina.
- Ale.. Alee.. - zaczął Justin i zamilkł. 
- A teraz do rzeczy. Co za zwierze śmie przerywać odpoczynek mej pani ? Noo, przyznać się ! - krzyknął i zrobił się cały czerwony.
- To ten zagnojony pies!- krzyknął Puszek, pokazując na Justina. 
Chłopak sie skulił w kącie, jeszcze nie doszedł do siebie, a tu kot w wyblakłych kapciach go sprzedał. 
-Ty!- wrzasnął Zbyszko do Justina.- Pójdziesz ze mną na rozmowę! 
Rycerz wziął Biebera za szmaty i wyszli z piwnicy. Po chwili przyszła dziewczynka. 
-Koteeeek!- szła na czworakach w stronę Puszka. Ten się zjeżył, kiedy mała go dotknęła. Ala podniosła ją za włosy do góry. 
-Co ty sobie ku*wa wyobrażasz!? Że możesz sobie tak bezkarnie macać mojego kota?! Co ty myślisz, że to ,,Teletubisie"?! - walnęła dziewczynkę po ryju, ta się rozbeczała i nasrała w gacie. - Zamknij się!- krzyknęła Ala.- Niszczysz mi życie! 
Puściła rozbeczaną i obsraną dziewczynkę na ziemie. Po chwili przybiegł Zbyszko, wyraźnie słysząc płacz swojej pani. 
-Co...ty...zrobiłaś..?! - mały Rycerzyk łapał szybko powietrze. 
-Koleś uważaj, bo się zapowietrzysz...- powiedziała Iwona. 
Zbyszko podszedł do Ali. 
-Jak śmiesz tak traktować moją niewiastę!?- zbliżył twarz do twarzy Ali.
- O stary..zabierasz mi moją przestrzeń prywatną i..omg..zainwestuj w tik-taki, bo ci jedzie...- Ala z obrzydzeniem odsunęła się od czerwonego na twarzy Zbyszka. Puszek po cichu zlał mu się na nogę. 
Rycerz stał w osłupieniu i złości na środku piwnicy. Ala, Iwona i Puszek minęli leżącą na podłodze sierotę i wyszli z piwnicy. Na zewnątrz czekał na nich Justin. 
-On mi tu gadał o ptaszkach i pszczółkach..to..było okropne..- żalił się Iwonie, która go wcale nie słuchała. Wsiedli na konie i pojechali w dzikim galopie...
I gdy tak jechali i jechali z naprzeciwka nadjechała jakaś dziewoja w męskim wdzianku.
- Stój ! Kto ty ? - Puszek wczuł się w klimat miejsca.
- Jam Jagna. Jagna Zychówna, córka Zycha ze Zgorzelic ! - odpowiedziała dziewczyna.
- Hm... Nie znam gościa. - mówi Justin wytrącony z zamyślenia.
- Ani kroku dalej Janina ! - krzyczy Ala. - Skąd mamy mieć pewność, że nie kłamiesz ?
- Jam prawa dziewka ! Wierzcie mi ! - mówi Jagna podjeżdżając bliżej.
- Czego chcesz ?! - krzyczy Iwona, a widząc rozmarzony wzrok Justina, zrzuca go z konia. Niestety chłopak zaczepił się i zwisał nogami do góry. 
- No wielkie dzięki ! - mówi z wyrzutem.
Ala podeszła bliżej dziewczyny. 
-Iwona..popatrz jej w oczy i sprawdź, czy nie kłamie. Wiesz, że kontakty wzrokowe mnie wykańczają. 
Iwona podjechała bliżej. Justin dalej zwisał do góry nogami i panicznie wymachiwał rękami. Koń puścił mu bąka. Biedak prawie się zaczadził. 
Iwona popatrzyła dziewczynie głęboko w oczy. 
Nic.
Zero reakcji.
-No dobra.- powiedziała Iwona.- Nie kłamie. 
-Doobra...-Ala się zamyśliła.- To jedziemy do niej, zrobimy melanżyk. 
Jagna nie wiedziała co to ,melanżyk", ale zaprowadziła gości do swojego domu. 
Po rozwaleniu połowy chaty, Jagna wyrzuciła Alę, Iwonę i Puszka z domu. Justina zakneblowała i schowała w spiżarni. 
-Powinniśmy po niego iść?- spytał Puszek. 
-Eeee..za jakieś pół godziny wyżre jej całą spiżarnię i sama go wyrzuci. Zróbmy biwak!- Ala wpadła na genialny pomysł. 
I tak oto, pod osłoną gwiazd, Księżyca i wyjących wilków, cała trójka rozbiła biwak koło domu Jagny i oczekiwała na powrót Justina....
CDN...
_________

Więęc...(nie zaczyna się zdania od ,,więc"! ) to opowiadanie jest dziwne (jak każde zresztą), udzielił nam się wtedy klimat ,,Krzyżaków", bo nam kazali czytać..xD Ale w sumie to bardzo fajna książka jest...faceci obcięci od garnka na pieczarki naparzają się drewnianymi pałami, dziewczyny są bardziej męskie od nich...no i tak ogólnie ciekawie...

dreamsx33

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz