sobota, 22 września 2012

Bez tytułu 5

,,Bez tytułu 5" powraca ze zdwojoną siłą ! Już w tym odcinku poznacie niesamowitą misję i... kilka innych szczegółów, które poznacie jak przeczytacie !

Nagle spowiła ich czerń...
- Tak to jest jak się nie płaci za prąd.. - stwierdziła Iwona z ironią.
Gdy światła znów zaczęły się palić nasi bohaterowie odkryli, że są otoczeni przez dziwne stworzenia w czapkach Mikołaja. Jednak nie to ich zastanowiło..
- Gdzie jest Justin ?! - Iwona wpadła w panikę.
- Ogarnij się ! - powiedziała Ala, waląc koleżankę pięścią w nos. - Tam stoi.
Przybysze zaczęli robić koło, potem złapali się za ręce i zaczęli.. tańczyć.
- Jee ! Robo-taniec ! - krzyknęły dziewczyny i dołączyły się do kosmitów. Nick stał na środku i próbował zrozumieć sytuację. Nagle powietrze przeszył dziewczęcy pisk. Wszystkie spojrzenia skierowały się na Alę i Iwonę.
- Na mnie nie patrzcie. - powiedziały równocześnie. Okazało się, że krzyczał... Justin.
- I czemu mnie to nie dziwi... - powiedział Nicholas wznosząc oczy ku górze i podszedł do spanikowanego chłopaka.
- Patrz ! - powiedział JB płaczliwym głosem. Nick spojrzał w wyznaczonym kierunku. Przed nimi rozciągał się oświetlony pas... barów szybkiej obsługi. Justin zaczął biec ku nim, za nim Nick, a po chwili dołączyły do nich dziewczyny, zostawiając roztańczonych kosmitów na pastwę ziemskiego życia.
Gdy dotarli na długą uliczkę mieniącą się światłami kolorowych neonów przystanęli i zaczęli się rozglądać. Na chodnikach stało kilka wypasionych aut i Ala zaczęła robić im fotki. Później weszli do jednego z barów. Nie było tam żadnych klientów, bo knajpa nie cieszyła się "dobrą opinią", ale naszej czwórki to nie zraziło. Dzielnie podążyli do lady. Justin już na samym początku wpatrywał się w pewien punkt na zapleczu. Dziewczyny i Nick zamówili sobie coś do picia, a JB zaczął wypytywać barmana o to "coś" z tyłu.
- To jest nasz gadający pulpet. Powie ci co masz robić i zawsze dobrze ci doradzi.
- Oo.. Ja chce ! Daj mi ! - krzyknął chłopak. Sprzedawca pokręcił tylko głową i dał mu pulpet.
- No więc pulpeciku, co mam wziąć do picia ? - zapytał, przeglądając menu. - Woda ?
- Niee - odpowiedział pulpet.
- No to może cola ?
- Nawet o tym nie myśl.
- Sprite ?
- Oo.. no co ty.
- No to nie wiem.. W tym menu nic więcej nie ma. Może mam pić ketchup ? - zapytał z rezygnacją.
- TAK ! - rozległo się z mięsa. Justin popatrzył ze zdziwieniem i poprosił barmana o ketchup.
- Mamy tylko jedną butelkę. Musisz iść do tego typa w rogu. - powiedział i poszedł sprzątać stoły. Dopiero teraz nasi bohaterowie zauważyli małego typka uśmiechającego się do jedzenia.
- Czy ja go gdzieś już nie widziałem ? - zapytał Nick.
- Niee... Nie zadajemy się z takimi podejrzanymi dzieciakami. - powiedziała Ala i wróciła do picia. Bieber podszedł do małego blondyna, ale gdy zobaczył co ten ma na talerzu, wzdrygnął się i zapytał z obrzydzeniem.
- Stary.. Ketchup i truskawki ? Powaliło cię ? Dawaj ! - i wyrwał zdezorientowanemu chłoptasiowi czerwoną butelkę. Następnie zaczął z niej pić. Z toalety wyszła mała kobietka z miotłą, widocznie jakaś sprzątaczka.
- Ojejku, chłopcze, czy nie mogłeś wziąć czegoś normalnego do picia? Zaraz poproszę mojego syna, Mietka, aby dał ci wodę. Czemu pijesz ten ketchup? - zapytała z troską.
- Bo pulpet mi kazał. - powiedział i pił dalej.
Po 15 - minutowej przerwie wyruszyli dalej na następny krok w ich misji. Na drzewie znaleźli kartkę papieru. Litery były napisane krwią, ale treść listu bardziej ich przeraziła...
Nick wziął kartkę i zaczął czytać na głos:
-,,Witajcie drodzy wędrowcy! Widać dotarliście już do przedostatniego przystanku waszej misji. Kolejne zadanie będzie dotyczyło wejścia na Górę Trupów, przejścia przez Tunel Śmierci, wejścia do Jaskini Nieumarłych i zdobycie Listu Wróżki Zębuszki. Po drodze czekają na was pułapki, ale nie przejmujcie się tym. Macie wykupione OC i AC, ale tylko do 23.00, więc się pośpieszcie.
Ps. mam nadzieję, że nikt nie pił keczupu z tego podejrzanego lokalu, przy którym stoicie.
PS2. Ta wiadomość ulegnie samozniszczeniu za 5 sekund, które jak wiesz właśnie minęły, czytając to ostatnie zdanie, bo jesteś kretynem, więc wyrzuć tę kartkę zanim.."
Rozległ się wybuch. Po chwili wszyscy stali upaćkani czarnym popiołem.
-No dooobra..- odezwała się po chwili Iwona.- To idziemy.
Ruszyli naprzód ścieżką, która wiodła wprost na szczyt Góry Trupów...

Doszli do początku bardzo długich schodów. A góra mierzyła 200 m.
Po 5 godzinach doszli na sam szczyt. Nick wczołgał się pierwszy, za nim JB, który chyba stracił płuco, a na końcu Ala z Iwoną, które znalazły sobie na dole jakiś murzynów do noszenia.
-Nigdy..więcej..- sapnął JB.
-Taak..no właśnie..mogliśmy pojechać windą..- stwierdziła Ala, patrząc na grupkę turystów robiących zdjęcia przy windzie.
-Ala! Patrz!- krzyknęła Iwona pokazując coś na niebie- Statek matka znów tu jest!
-Kurcze śledzą nas czy jak..?- przeraził się Nick.
-O nie!- wrzasnęła Ala.- Promień jest teraz różowy! To statek matka playboyów!
-Klóliiik!- pisnęła z radości Iwona.
Dziewczyny wbiegły szybko na pokład.
-Yeah patrz jakie kozackie puchowe siedzenia- powiedziała Ala i zaczęła skakać na jednym z nich.
-I te fotki.. -Iwona z zainteresowaniem oglądała zdjęcia na ścianach.
-Dają opaski na oczy! Omg jakie podniecające, nic w nich nie widać!
-Łuu..w tle leci ,sexy bitch'
-Oł je chodź zatańczymy!
-Jak dziwka? - spytała zaskoczona Iwona.- Nie wiem jak tańczy dziwka ale okej...
-Dziwki tańczą na rurach, ja nie będę tańczyła..omg..nawet nie ma..weź się pedale- powiedziała Ala i zeszła z pokładu. Zaczęła się śmiać.- Łachach, jaki loool..(czy ona wzięła dzisiaj swoje leki?)
-Ala? Lol? Serio?- Iwona  zeszła zaraz za nią.
-Tak. Kupisz mi bebiko?
-Dostaniesz Bobovitą w łeb co najwyżej.
-Oh ten chłopak od keczupu w knajpie miał w takim słoiku cukier. Który upuściłam, ale on nie musi o tym wiedzieć.
Nikt tego nie skomentował i poszli dalej. Tunel Śmierci okazał się krótki, więc nie musieli długo iść. Po drodze spotkali kilka szkieletów, tańczących kościotrupów i handlarzy laleczkami truposzów w strojach hula. Po zakupionych pamiątkach doszli do Jaskini Nieumarłych.
W Jaskini Nieumarłych było ciemno... Słychać było tylko kapanie wody. Nagle zza zakrętu doszedł ich jakiś hałas:
- Dzieeeń dobry ! Nazywam się Zdzich Siemacho ! - odezwał się mały kolo w garniaku.
- Spadaj, spieszymy się. - odezwała się Ala i wszyscy olali małego Zdzicha.
I gdy tak szli i szli natknęli się na małe jeziorko, po którym pływał.. statek piracki ! Dziewczyny się podjarały i chciały płynąć taki kawał, żeby tylko dotknąć drewna, z którego zrobiono żaglowiec. Niestety na brzegu zatrzymał ich pirat.
- Witajcie. Zapamiętajcie ten dzień, w który poznaliście kapitana Jacka Sparrow'a. - odezwał się pirat. - Jeżeli chcecie zwiedzić Czarną Perłę musicie przebrać się w te szmaty - rzucił im pod nogi jakieś kolorowe, obdarte kawałki ścierki - i zapłacić po piątaku.
- Ale my nie mamy kasy ! - krzyknął żałośnie Justin.
- W takim razie wyszorujecie mój pokład szczoteczkami do zębów. A teraz już, przebierać się ! - i oddalił się. Dopiero teraz nasi bohaterowie zauważyli, że pirat ma hak zamiast ręki i jednooką papugę na ramieniu. Czym prędzej się przebrali i po kilku minutach byli już gotowi. Jack zaprowadził ich do małej łódki i popłynęli w stronę Perły. Nie była to długa droga, bo było to jezioro. Dziewczyny wzięły szczoteczki i podzieliły się z chłopakami. Jak najszybciej wyszorowali pokład a potem poszli pohuśtać się na żaglach razem z właścicielem łajby. W tle rozlegały się szanty. I tak się bujali i bujali, aż w końcu Justin wpadł do wody. Nikt nie miał specjalnej ochoty go ratować, a Iwona oddaliła się w ustronne miejsce. Jednak zabawy nadszedł kres, Jack Sparrow jak się pojawił tak zniknął wraz z Czarną Perłą. Wydawać się mogło, że zatonęli ale Jack używa mocnych silników (400KM) i korzysta z alternatywnego źródła energii - słońca i butelek po rumie. Tak więc, gdyby się przyjrzeć, można by zauważyć pocinający w oddali stateczek. Po udanej "zabawie" i akcji reanimacyjnej Justina, gdy wróciła Iwona, nasza czwórka wyruszyła na przeszukiwanie Jaskini w poszukiwaniu jakiegoś znaku od Zębowej Wróżki.
Znak pojawił się szybciej niż by się spodziewali. Gdy weszli do ogromnej kamiennej sali, ich wzrok przykuł mały przedmiot. Podeszli bliżej. Otóż przed nimi, na beżowym piaseczku, tuż obok zwłok nietoperza, leżała mała srebrna żyletka. Pierwsze skojarzenie było takie, że nietoperz się nią pociął, albo ktoś mu to zrobił. Kiedy Ala i Iwona przechadzały się w kółko po jaskini, Justin i Nick zaczęli dźgać patykiem martwego ssaka. W chwili, gdy nacisnęli na mały, czarny brzuszek, nietoperz gwałtownie wciągnął powietrze, a z pyszczka wyleciał mu kawałek foli.
-O matko, kto by pomyślał, że to przeźroczyste gówno nie jest jadalne..- powiedział po chwili.
Dziewczyny skoczyły nagle ku nietoperzowi i wrzasnęły do chłopaków:
-Nie ruszać go! On ma broń!
-Daj kamienia!
Oczywiście wszystko później zostało wyjaśnione. Że nietoperz nazywa się Wacław, że żona go zostawiła dla jednookiego tenisisty, że jego matka ma kochanka, a syn został gejem. Po tych wszystkich problemach postanowił zakończyć swój żywot żyletką, ale opakowanie mu to uniemożliwiło.
-A skąd się tutaj wziąłeś? - spytała Ala.
-No..wiesz..kiedy moja matka i ojciec się pobrali, to potem postanowili mieć jakieś potomstwo. Polecieli do jakiegoś supermarketu i wtedy...
-Przestań!- przerwała Iwona, która zakryła JB uszy.- On jeszcze nie miał na biologii lekcji na ten temat, to będzie dla niego szok...
-Szok? A przed chwilą chciał ci włożyć kupę nietoperza do plecaka. - mruknęła Ala.
Nastała noc, więc postanowili rozbić ognisko i się przespać. Niestety nikt nie miał zapałek, więc z ogniska nic nie wyszło, ale to może dobrze, bo by się wszyscy podusili. Zmorzył ich sen....

,,Z Pamiętnika Ali

Dzień któryś tam, godzina jakaś tam, miejsce- zatęchła jaskinia z nietoperzymi odchodami.

Mój drogi pamiętniczku..nie no, tylko bez takich, nie mieszkam jeszcze w pokebolu.
A w jaskini przyjemna atmosfera- Iwona próbuje rozwiązać psychologiczny problem Wacława (mam nadzieje, że ta patelnia nie będzie jej potrzebna), a Nick i JB sztachają się czymś w kącie. Mówią, że gotują zupkę na obiad.
A dzisiaj mamy iść szukać śladów Wróżki Zębuszki i ...omg..Iwona! Odłóż tą patelnie! Nie, nie możesz! Ten tasak też odłóż! Nie!
<piiiip>
Muszę kończyć, mamy rannego"

Na szczęście Iwonie nic się nie stało. Głaz, który upadł jej na głowę nie wyrządził dużych szkód. O dziwo wróciła do normy po zupce chłopaków. Ala za to rozłożyła po całej jaskini kamienie i kwiaty, i zaczęła biegać dookoła tych śmieci. Mówiła, że odprawia rytualne tańce Kambodżańskich plemion, że to ma im pomóc w odnalezieniu Zębuszki. Nie wiadomo tylko po co jej była litrowa wódka.
Po tańcach wszyscy wyruszyli na poszukiwanie znaków.

Tym razem nie było tak łatwo. Przedzierali się przez zatęchłą jaskinie śpiewając hity z lat 80'. Iwona miała lekki wstrząs po uderzeniu kamienia, Ala upiła się wódką, a chłopcy mieli skutki uboczne po spożyciu swojej zupki, która o dziwo, nie zaszkodziła Iwonie. Doszli do małego pomieszczenia wykutego w skale. Na samym końcu była dziwna, świecąca kulka i liścik. Justin natychmiast rzucił się do światełka, ale Iwona w ostatniej chwili złapała go za szmaty. Po sekundzie tuż przed nimi spadł deszcz kolców.
- Kurcze, tu jest pełno pułapek. - zauważyła Ala. - Może najpierw rzućmy tam kamyk, czy coś ..? - zaproponowała. (a może rzućmy Justina? - chyba to chciała powiedzieć)
Po 30 min. męczących poszukiwań, wreszcie znaleźli małą skałę. Cisnęli ją z całej siły przed siebie. Jednak nic się nie stało.
- Hm.. Tego się nie spodziewałam. Okej, no to chodźmy. - powiedziała Ala i wypchnęła Iwonę z Justinem na pierwszy ogień. Na jej nieszczęście nic im się nie stało.
- Ej tu jest jakaś kartka ! - krzyknęła Iwona i zaczęła czytać:
,, Moje drogie ofiary.
To dość dziwne, że to czytacie, bo liczyliśmy, że zginiecie po drodze. Skoro jednak żyjecie nacieszcie się tym bo już niedługo..." - Iwona się zapowietrzyła i nie mogła czytać dalej. Ala ze zniecierpliwieniem wyrwała jej kartkę i dokończyła czytanie:
,, ... bo już niedługo wasz marny żywot się skończy i przestaniecie zatruwać tą planetę. Tak więc, żeby nie przedłużać, cieszymy się, że odwaliliście robotę z wykurzeniem Sparrowa, liczymy, że znajdziecie się w Piekle. Żegnajcie.
PS. wcale nam was nie żal. Ale nie bierzcie tego do siebie."
-Oo...jaki miły list.- JB się wzruszył.
- I.. I co teraz..? - zapytał Nick, pierwszy raz wystraszony.
- Tego nie wiem... - powiedziała Ala, gdy pomieszczenie zaczęło się trząść. Wróżki Zębuszki nie znaleźli, doszli do wniosku, że to była ściema. Wokół nich otworzyła się czerwona otchłań. Stali tylko na małym kawałku skały, wokół nich buchała co jakiś czas czarna para, płynęła lawa. Było tak ciasno, że po chwili wszyscy powpadali w nieznane...

TO BE CONTINUED.


____________________

te wyścigi, te wybuchy xD
~dreamsx33~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz