sobota, 9 lutego 2013

Przygody Pana Kurczaka Stefana

Pewnego nieistotnego dnia mały, żółty kurczaczek Stefan wyruszył na polowanie na bizony. Najpierw minął kamień, a potem drzewo. Niczego się nie bał, bo miał dzidę. Ale gdy zagapił się i walnął w tyłek ogromnego bizona, wypuścił broń ze skrzydełek i padł na zawał. Po chwili po kurczaczku przebiegło stado, wgniatając ptaka w ziemie i wyrywając mu oba skrzydełka. Cały krwawiący powstał i postanowił się zemścić na bizonach. W jego oczach była furia. A ponieważ był nieudanym eksperymentem naukowym, zaczął strzelać laserami. Ale bizonów to nie ruszało, więc kurczaczek wzruszył zakrwawionymi kikutami i poszedł do swojego kumpla, którym był ślepy kret z przeszczepem mózgu. Opowiedział mu wszystko, ale jego kumpel go olał i wykopał z nory wprost na autostradę. Zebrała się burza. Pioruny strzelały, jakby celowo w kurczaka. Nasz bohater dopiero po kilku porażeniach zorientował się, że ma w głowie metalową płytkę i żelazne gacie. Zaczął czołgać się w stronę kolorowej polanki. Na środku stała mała chatka z blachy. Kurczak schował się do niej, bo był masochistycznym pedofilem. Gdy po paru porażeniach odpadły mu wszystkie pióra i stracił oko, postanowił wyjść i poszukać sobie przyjaciół. Taki upieczony trafił na stację kosmiczną dla nielegalnych imigrantów. Chciał polecieć na swoich oberwanych skrzydłach na Marsa, ale wzniósł się na tylko na kilka metrów, a potem zarył mordą o żwirek. Leżał nieprzytomny przez rok...miesiąc...dwa...rok... 
Wszyscy myśleli już, że zdechł, ale jednak byli w błędzie. Podniósł się z ziemi, kupił sobie tasak i poszedł po nowe skrzydełko. Po drodze zaciachał kilka ptaków i na taśmę przykleił nową zdobycz. Cały zakrwawiony ruszył w świat. Odnalazł Atlantydę na dnie oceanu, zamieszkał wśród takich samych gołych kurczaków bez skrzydeł i założył rodzinę.
Żył długo i szczęśliwie (pomińmy szczegół, że stracił mózg, oko i pióra, żona go zostawiła dla striptizera, a on sam został pijakiem i zamieszkał pod mostem).
___________
Was ist das?! No takiej schizy, to chyba nikt nie napisał.

Nie mam nic więcej na naszą obronę. Jednak potrzebujemy konsultacji psychiatrycznej.

~TheSimpsonizer 

4 komentarze:

  1. W dalszym ciągu chcecie ocenę?
    Gypsy z Teatralnej Nagany.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witajcie dziewczyny. Tutaj Gypsy z Teatralnej Nagany. Ponownie.
    Wiecie... Wzięłam się za waszą ocenę, przebrnęłam przez ocenę pierwszego wrażenia i wyglądu, ale utknęłam przy treści. Nie mam pojęcia, czy wy traktujecie to poważnie. Praktycznie co drugie-trzecie zdanie jest do poprawki. Fabuła nie jest nawet śmieszna, właściwie żenująca. Na chwilę obecną nie przebrnę przez chociażby dwie "serie", które sobie wybrałam do oceny.
    Możecie wybrać inną oceniającą, możecie czekać u mnie - ocenę napiszę, jak będę miała większą mobilizację i więcej niezszarganych nerwów. Możecie też zrezygnować.
    Właściwie, mogłabym wystawić odmowę, bo niestety w ocenie wam zbytnio nie pomogę.
    Jeśli chcecie, mogę wysłać wam to, co już napisałam.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć. Chciałam Cię zaprosić na mojego bloga. Dodałam dziś rozdział 1 i chciałabym wiedzieć co ludzie myślą ;)
    http://danger-feel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń