sobota, 9 lutego 2013

Przygody Robo-Boba

Był sobie pewien robot. Miał rodzinę i wypasioną chatę. Jeździł żółtym porsche. Niestety jego sielankowe życie nie trwało długo, bo pewnego dnia skończył mu się smar i zardzewiał. Poszedł do spożywczego  ale tam nie mieli smaru, więc wsiadł do swojego porschakiem i pojechał do Czarnobylu. Odwiedził klan Murzynów, którzy chcieli przerobić go na części. Musiał walczyć niczym stary, zeżarty ninja. Udało mu się. Murzyni przerobili na implanty tylko jego tyłek, był z siebie dumny, więc pojechał pochwalić się znajomym z Madagaskaru. Płynął przez ocean, słona woda jeszcze bardziej go zniszczyła, ale to się nie liczyło. Przybił do brzegu. Naprzeciw wyszła mu grupka zwierząt- lew, hipcio, żyrafa, zebra, pingwiny i jeden zarąbisty lemur, który zażądał, że chce z robota nową koronę. Zwierzęta związały zardzewiaka i zaniosły pod wulkan, aby złożyć go w ofierze. Nagle zza krzaków wyskoczył emerytowany staruszek i uratował robota. Zabrał go do swojej mysiej nory, gdzie mieszkał wraz z żukami gnojarzami. Toczyli razem boskie życie, formując kulki kupy. Lemur wcale nie zaniechał poszukiwań i cały czas tropił robota. Robot natomiast nawet nie zauważył, że zaczyna się sypać. Poszedł na dyskotekę w dżungli, wyginał śmiało ciało, a nagle zaczęły mu odpadać części i śrubki. Po chwili został z niego tylko kawałek zardzewiałej nogi, która zrobiła furorę jako tancerz i mieszkańcy uznali ją jako króla. Lemur się wkurzył i postanowił zemścić mordem za zabrany tytuł i przywilej korzystania z kibelka z kokosa w zaciszu toaletowego wodospadu. Wziął autobus i zabrał swoich kumpli , żeby zrobić obławę na robota. Tak właściwie to na nogę. Kumple lemura wyszli z jadącego pojazdu, bo lemur nie miał prawka i prowadził bardzo wolno. Opuszczony przez ,,przyjaciół" miał na swoje zachcianki jedynie niedorozwiniętego pobratymce, który był fetyszystą stóp. Poszli do dansującej zardzewiałej nogi i poczuli beat, więc zaczęli wywijać tyłkami. Noga wykorzystała moment i spuściła im takie manto, że mordka lemura nie przypominała już mordki lemura, tylko jakiegoś surowego kotleta. W końcu lemur zdechł, noga zardzewiała do końca, a przyjaciel lemura uznał, że nie chce odstawać od reszty i zabił się, skacząc z krawężnika. _________
Sjema xD
My powinnyśmy pójść w ślady robota i też się zabić. Gimnazjum niszczy ludzi. Na całe szczęście, już nie napiszemy nigdy takiej "historyjki" na lekcji, bo jesteśmy w dwóch innych klasach. Wey hey ^-^

Czymajcie się, nie puszczajcie.
~TheSimpsonizer

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz