sobota, 25 sierpnia 2012

Bujdy na Dzikim Zachodzie 1

Dziewczyny stoją na ulicy. Iwona zachwyca się jakąś grą, a Ala udaje, że jej nie zna. Iwona podaje jej rękę.

- Już mnie znasz.- mówi z zacieszem na twarzy i łapie swoją koleżankę za rękę.

- Przepraszam, dlaczego pani mnie dotyka? Zaraz pójdę na policję! - Ala wpada w histerię. Iwona wali ją młotkiem w twarz.

- A! Policja! Ta wariatka mnie bije! Dosyć tego! Spotykamy się w sądzie!- Ala wali focha i siada na krawężniku. 
- No dawaj! E? E? Wywyższasz się?!- Iwona staje na palcach i wyciąga szyję jak żyrafa.
Ala wstaje z krawężnika z poker fejsem.
- E.. nie muszę. Jestem od ciebie wyższa.
Iwona zakłada szczudła.
- I co ty na to?! Mwahahah!- dziewczyna śmieje się psychopatycznie i wymachuje zdechłym oposem. 
- Wiesz.. i beztego przyjęliby cię do cyrku..- mruczy Ala pod nosem.
- Ej! Tam na horyzoncie jedzie karetka z wariatkowa! - Iwona zaczęła machać rękami.- TO TU! JEJ SZUKACIE! 615, TAAAK!
Samochód się zatrzymał, wysiadł z niego jakiś koleś w białym kitlu.
- To gdzie ta waria..- urwał w połowie zdania, bo zobaczył bujającą się na szczudłach Iwonę.- A, nieważne..
Zdjął dziewczynę ze szczudeł, wziął pod ręce i wsadził do auta. Iwona panicznie coś krzyczy.
- Mój baranek! Stefan, trzymaj się! Mamusia wróci!
- Proszę się nie martwić.- mówi funkcjonariusz do Iwony.- 5 lat i będzie pani zdrowa.
Iwona wpada w panikę. Kopie gostka w jaja. Ten upada. Wstaje. Bierze ją pod ramię i idzie dalej, ale tak jakby trochę kulejąc.
- Chcę wyjaśnień! I adwokata! - wrzeszczy Iwona i spogląda na Alę oczami szczeniaczka, ale ta jakby tego nie widzi i rozmarzyła się o adwokacie. Tymczasem Iwona wali z liścia kierowcę, wsadza mu palce do oczu i wyskakuje z samochodu.
- Żywcem mnie nie weźmiecie! Mwahahahah!
- Matko... jest gorzej niż myślałam- mówi Ala sama do siebie, patrząc na Iwonę, która tarza się po betonie. Podchodzi do koleżanki, wyjmuje z kieszeni gaz na niedźwiedzie i psika dziewczynie w twarz. Ta pada niczym martwa na ziemię. Ala dzwoni jeszcze raz. Po sekundzie przyjeżdża czarne Audi R8, wysiada z niego 10 facetów z FBI, zaciągają obie dziewczyny do środka iświatło gaśnie.

Ala budzi się po chwili przywiązana do krzesła. Obserwuje jak jej koleżanka miota się na stole w ataku padaczki. Nagle do pomieszczenia wchodzi typ z antenką na głowie, a za nim zielona kosmitka ubrana w skąpy strój z napisem „I'm sexy”. - Patrz! Mam zapałkę!- krzyczy Iwona, która jakoś wydostała się na wolność. Jedna ze ścian sali wybucha. Słychać jakieś głosy i kroki. 
- Kto wsadził te dwie wariatki do pomieszczenia z dynamitem!? - Iwona i Ala widzą dwie czarne postacie, które się do nich zbliżają, związują i ciągną za nogi po schodach. Ich głowy podskakują niczym piłeczki.
 - Litoooości. - proszą. 
-**********! Bo was ************. - Krzyczy czarny typ. Zakładają ofiarom opaski na oczy i dziewczyny przeżywają deja vu. 
- Aaaaaaaaaa!

Ala ponownie otwiera oczy. Leżą w jakimś pokoju, na zegarku widnieje godzina 3:30. Dziewczyna bierze poduszkę i wali nią w koleżankę. - Iwona, szmato, wstawaj. - Ta tylko coś mamrocze pod nosem o jednorożcu i śpi dalej. Do pokoju wchodzi jakiś frajer w okularkach i męskich stringach, każe im iść za sobą. Ala zawija Iwonę w prześcieradło i wlecze się za człowieczkiem. Wchodzą do kolejnego pomieszczenia i światło znów gaśnie.

Słyszą w tle jakąś dziwną muzę: „i nie krzycz tak głośno, bo i tak nikt cię nie usłyszy! Ojeee ahaaaa. Bo jesteś moja, moja, moja!...” Nagle muza się zmienia na: „..będę brał cię, w aucie...”. Dziewczyny zaczynają piszczeć. Zielona baba wkłada im coś do ust.
 - Tfu.. co to? Nie macie czegoś lepszego niż skarpetki sprzed tygodnia?- obrzydziła się Ala i wypluła skarpetkę, która zaczęła się czołgać w stronę dziury w ścianie. 
- Siedzieć cicho to wam nic nie zrobimy. To będą rutynowe badania waszych ziemskich mózgów.
 - Jakich mózgów?- myśli Ala z przerażeniem w oczach i atakiem dziwnej choroby. Światło znowu powinno zgasnąć. O nie, nie tym razem. Zakuwają Alę w kajdany i ciągną długim korytarzem. Iwona gdzieś się wije i dusi za nimi w prześcieradle. Robi dziury na oczy w materiale i widzi swoje odbicie w lustrze. - Aaaa! Duch! Heelp! - wrzeszczy i słyszy jakiegoś chińczyka.
 - Ściabundiblabumdźi ołakabusaja. 
- No weź się Heniek nie wygłupiaj! I tak wiemy, że jesteś ze Śląska! - krzyknął jakiś inny głos.
Tymczasem Ala ucieka przedzieloną kosmitką, która dorwała się do wałka do ciasta. Po drodze spotyka Iwonę, wrzeszczącą na jakiegoś chińczyka. - Iwona opanuj się! - wzięła koleżankę za szmaty.- Zostaw Heńka w spokoju i chodź! Jesteśmy w kosmosie, a ty na chińczyka lecisz! - Iwona wali na pożegnanie pseudo-chińczyka łopatą w krocze.
 - Co? A Gdzie moje grabie?! Daj mi moje grabie! - wpada w histerię.- Grabie! O..dżemik.. - Tymczasem za małym kosmicznym okienkiem widać, jak małe żółto-pomarańczowe punkciki przesuwają się na tle ciemnego kosmosu.
 - Aaaa! Deszcz meteorytów! Ma ktoś parasol?!- Iwona nadal wrzeszczy. Ala się odwraca, w drzwiach stoi jakaś wielka, zielona postać. 
- Iwona.. kto to jest..?- pyta koleżankę. Ta podnosi się z ziemi ze szczurem w ręku. Wypuszcza go, gdy widzi zielonego ogra. 
- Shrek!? Miałeś czekać w domu! Teraz wszystko się wyda! - Iwona dostała zawału. Nastała ciemność.

Po 5 godzinach Ala budzi się w chatce 7 krasnoludków. Przygląda jej się Śnieżka, ale zaraz dostaje cios w krocze. Iwona wbija do chatki. - A! A! Kosmici! A nie.. to martwa Śnieżka.. 
- Jesteśmy na ziemi?- pyta Ala. 
- No raczej. - odpowiada Iwona, zabierając Śnieżce portfel i paszport. Ala wyskakuje przez małe okienko wprost do fosy, którą wykopały sobie krasnoludy dookoła chaty. 
- Chyba, że to ktoś udający Ziemię - Iwona przemęcza swój mózg myśleniem. Po chwili się orientuje, że jej koleżanka topi się w bajorze koło domu. 
- Ratunku!- krzyczy Ala. - Ja się topię! Powiedz mojej mamie, że wiszę jej piątaka!
 - To jest brodzik.- mówi Iwona z kamienną twarzą.- Po prostu wstań.
 - Y... wiedziałam..- Ala gramoli się na brzeg. 
- Aaa! - Iwona znów wrzeszczy i pokazuje coś za Alą. Ta się odwraca. Widzi małą górkę, a na niej stoi..tak! Jednorożec! Biegnie w spowolnionym tempie ku zwierzęciu.

Ala wskakuje na jednorożca. - Dalej mój dzielny rumaku! 
- Jestem Bobby.- Oburzył się jednorożec.
 - Dalej mój dzielny rumaku, Bobby! Iwona! Idziesz?- patrzy na swoją koleżankę, która gwałci drzewo.
 - Ujeżdżamy konia z rogiem! O tak! Nigdy nie byłam w wesołym miasteczku!- podnieca się Iwona. Ala wraca po koleżankę, przywiązuje ją do tyłka jednorożca i ruszają galopem. Koń ciągnie Iwonę po ziemi, ta już ma ją w zębach. Ala odwraca się za siebie. O nie! 7 krasnoludków biegnie za nimi z toporami i dżemem! 
- A! Dżem!- wyciąga z kieszeni mały słoiczek i zaczyna rzucać w kurdupli budyniem. 
- Ał ! Ale masz cela! Ja nie jestem krasnalem!- oburzyła się Iwona, która dostała jakąś brązową paćką w oko. - Kto zabrał śłonećko!? 
- O, to nie ja, przysięgam. A ta brązowa paćka.. widocznie Bobby musiał się załatwić - tłumaczy Ala. Zatrzymali się koło jakiegoś jeziorka. Zgubili krasnali. - Oooo! Kulki! Gramy w krykieta?- pyta Iwona, która się odwiązała i wyczołgała spod tyłka jednorożca. 
- E..nie?- Ala dziwnie się patrzy na koleżankę.
 - Czemu ? To fajna gra!- Iwona tęsknie spogląda na kulki, bo Ala odciąga ją na bok. 
- Patrz! Tam jest Hannah Montana!- krzyczy Ala i rzuca w Hannah jedną kulką.
- Spadaj! To nasza historia! - 
Iwona podbiega do Hanny i rwie jej włosy z głowy. - Znamy twoją tajemnicę! - wpycha jej cegły do majtek i wrzuca do jeziora. Hannah idzie na dno bulgocząc jeszcze z wody resztkami sił „kocham was moi fani! Dobranoc!”. A w tle słychać jeszcze ,,tu de ajskrim friz...”. Ala i Iwona odchodzą w stronę jakiegoś lasku. Z buszu wychodzi nagle Indiana Dżons.
 - A ten tu czego? Iwona..szykuj grabie i dżem.
 - Nie, Ala, patrz. To jest Indiana Dżoni! - mówi Iwona i rusza przed siebie. - Ile ty masz wcieleń, co?! - Indiana jest przerażona. Wyciąga z torby placek z truskawkami.
 - On..ona..ono.. ma placek!- Ala rzuca się na ciasto w tej samej chwili co Iwona. Dziewczyny biją się tak jeszcze trochę, w końcu Ala wykorzystuje chwilę nieuwagi swojej koleżanki i zjada placek. Iwona wyciąga nóż, biegnie w stronę oszusta i go kastruje. 
- A masz za tylko jeden placek, gnoju! Ahoj!

Nagle słychać jakieś odgłosy. Dziewczyny się odwracają.. a tam Papaj z armią szpinaku! - A! Zdrowe żarcie! Kryć się ! - Iwona skacze do jeziora, Ala ginie pod falą zielonych stworków, które wyrzucają ją na polankę pełną placków. Dziewczyna skacze i cieszy się jak mały szczeniak wśród ciast. Po chwili przypomniała sobie o swojej koleżance. Nagle znajduje się na dachu swojego domu.
 - Iwona? Iwona! - Wyjmuje megafon.- IWONA! - Wraca do domu i dzwoni do Iwony, ale włącza się automatyczna sekretarka. 
- ”pip. Cześć, tu Ala. Oddzwoń, jak będziesz mogła i jeśli w ogóle przeżyłaś. Tylko się pospiesz, bo mogą mi odłączyć prąd, chyba nie zapłaciłam rachunków. Pip”

______ 
CDN... 

Okej, macie pierwszy odcinek. Nasze marne początki... Piszcie w komentach co o nim sądzicie. Następny dodamy... w najbliższym czasie xD. Co mogę powiedzieć...
O wiem! Jeżeli chcecie być informowani o nextach piszcie na moje GG -> 26388051.


Nara ;]



~TheSimpsonizer ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz